mentalne schematy wirtualne

yea… po latach krzyczenia na mnie, że gadam za głośno, za szybko, za energicznie, wreszcie przyszła odmiana. niejaki(a/i) siwa na swym blipie porównał(a) mnie do jedynego faceta dla którego moja Mama stawiała butelke wody przed telewizorem.

Wstępna myśl o humorystycznej naturze wpisu przeszła mi po dotarciu do podsumowania. Na szczęście nie zajmuje się tematem, którego dotyczyła Sarkastyczna Riposta nr.12, ale myśle, że takie szydzenie bez otwartej dyskusji to musi być fajna i bezpieczna kuracja dla ego…

Natura ludzka lubi środek, więc nie lubi rzeczy dobrych…

Czasami mam wrażenie, że natura ludzka nie lubi skrajności. Tzn, gdzie by twój punkt widzenia nie był, lubisz myśleć o sobie jako o centrowcu – mieć tych bardziej na prawo i bardziej na lewo.

Natomiast kiedy coś widzisz i oceniasz (a oceniasz zawsze kiedy widzisz), lubisz widzieć tego wady, a zalety już mniej są niezbędne. Zastanawiam się nad ewolucyjnym wytłumaczeniem, które można by wysnuć – wszak ważniejsze jest dostrzec zagrożenie, niż szansę. Konsekwencje niedostrzeżenia szansy są małe, niedostrzeżenia zagrożenia duże. W efekcie kiedy na coś patrzysz, to najlepiej się czujesz kiedy znasz tego wady i zalety – wówczas łudzisz się, że masz, jak to nazywasz, pogląd obiektywny (to złudzenie, błąd powszechności czyli przecenianie odsetka społeczeństwa, które myśli tak jak ty). Jeśli jednak nie da się, to wystarczy Ci znać wady – znajomość wad stabilizuje złudzenie, że realnie umiesz ocenić zagrożenie – w efekcie jedną z technik manipulacji jest podstawianie niewielkich was pod nos, aby nie kusić nikogo do szukania większych.

I tego właśnie musimy się chyba nauczyć. Popełniamy błędy. Jasne. Staramy się je naprawiać. Jednak im lepiej nam idzie, im bardziej otwarci jesteśmy, im bardziej przyjaźni, im lepiej udaje nam łączyć się dobre cele z dobrymi metodami i dobrym rezultatem, tym bardziej podejrzane się to staje… W efekcie gdy mieliśmy problemy w czasach Mozilli Suite, Firefoksa 1.0 itp., byliśmy postrzegani znacznie lepiej, niż gdy nauczyliśmy się ich nie popełniać. Dziś, gdy mamy moment, w którym naprawdę dużo nam się udaje – wydajemy świetny produkt, zaczynamy pracę nad platformą, wspieramy standardy, pracujemy ze społecznością Linuksa, poprawiamy wydajność, stabilizujemy pozycję na rynku i zaczynamy przygotowywać się do przeniesienia ciężaru na inne elementy naszej misji (nie porzucając oczywiście przeglądarki – Firefox 4 będzie, słowo :))… mam wrażenie że coraz więcej osób “świadomych” zaczyna być zmęczonych tym. Nudzi ich to, że robimy coś dobrze i że mamy dobre intencje. Szukają złych. Nie pasuje im fundacja non-profit, która ma pieniądze, fundacja non-profit osiągająca sukces rynkowy… jedni krzyczą, że sprzedaliśmy się, inni że jesteśmy frajerami jeśli się nie sprzedaliśmy. Jedni oskarżają nas o chęć zajęcia rynku, inni o chęć zniszczenia go. Jedni uważają, że w ogóle nasze produkty są słabe i nie wiadomo dlaczego ktoś miałby ich używać, inni wiedzą, że za nami stoją Ciemne Moce… Są tacy, którym nie podoba się, że chcemy spotkać się z bloggerami, bo TRUE fundacja nie umiała by tego wymyślić, więc to brudny marketing, bo przecież na pewno nie mamy czystych intencji, inni są przerażeni, że możemy zrobić fajną akcję związaną z wydaniem, której nikt nigdy nie robił, więc to musi mieć jakieś wady – pewnie coś mamy za uszami. Słyszałem już ostatnio, że całą idee fundacji wymyśleliśmy w celach marketingowych dla Firefoksa… Są tacy, którzy oskarżają nas o wspieranie Żydów i lewicy bo mamy wyborczą, inni że celowo i złośliwie korzystamy z bazy Symantec AntyPhishing, w złych celach…

Zaczynam się zastanawiać czy to koszt którego nie da się uniknąć, czy może coś źle robimy… może nie doceniamy natury ludzkiej i psychiki, która czuje niepokój i frustrację nie mogąc znaleźć wad tak silną, że wady się wymyśla… Kiedyś podejrzenia i spiskowe teorie dziejów były domeną przysłowiowych “komentarzy na onecie”, dziś czytam takie opinie na blogach technicznych, odpieram takie zarzuty z artykułów na portalach… Plotka i oskarżenia są strasznie łatwe do rozpuszczenia i nic nie kosztują… niestety.

Kiedyś, na początku, spędzałem dziesiątki godzin broniąc ideii Mozilli przed zarzutem, że to bez sensu. Ze nigdy sie nie uda, ze nie ma pieniedzy, przebicia, ze konkurencja jest za silna… Pare lat potem dowiedzialem sie, ze ok, moze i sie udalo, ale na pewno nie zdobedziemy rynku, bo to nierealne z czyms darmowym, z fundacja, z ideami, potem z kolei spedzalem nastepne dziesiatki godzin tłumacząc, że to nie przypadek, że naprawde może się udać. Dziś mam poczucie, że muszę tłumaczyć się z sukcesu. Ze ludzie uważają to za tak nieprawdopodobne, wszak nikomu wcześniej się nie udało, że muszą być podejrzliwi i z łatwością kupują wszelkie plotki, niepotwierdzone oskarżenia, FUD.

Jestem właśnie na eLiberatica 2008, gdzie przedstawiciel Microsoftu tłumaczył, że Microsoft dopiero się uczy tego czym Open Source jest, że oni wiedzą że nie rozumieli pare lat temu, kiedy ignorowali, a potem śmiali się a potem grozili… Dziś się uczą. Uczą się, że można i że to działa. Ze nie jest to wbrew rynkowi, tylko właśnie idealnie zgodnie z wolnym rynkiem, że nie frajerzy, tylko pasjonaci, nie idioci, tylko geniusze, nie niszczą, tylko tworzą, nie psują, tylko budują, nie cynicznie, tylko racjonalnie, i na dodatek z uśmiechem, radością, pasją i jakimś kręgosłupem moralnym… jest się z czego uczyć. A że Firefox jest pierwszy, któremu się tak udało, zbiera chyba żniwo niedowierzania, sceptycyzmu, podejrzliwości, złośliwości i niestety głęboko ukrytego braku akceptacji dla rzeczy po prostu “dobrych”. 🙁

Wybacie ten potok, od dwóch dni nie pracuję nad Verbatimem, tylko odpowiadam na różne, różniste komentarze, maile i posty zarzucające nam najgorsze intencje i motywy, bo Firefox 3 jest zbyt dobry i zbiera zbyt dobre recencje, fundacji Mozilla zbyt dobrze się powodzi jak na non-profit, jej społeczność jest zbyt pogodna i skuteczna, a Dzień Pobierania się spodobał. Chyba muszę za to wszystko przeprosić.

p.s. mam nadzieję, że mój projekt nie wypali, też jest open source, darmowy, robiony w wolnych chwilach z pasji, a to przecież nie może się udać, a jeśli się uda, to musi być drugie dno. Nie wiem czy dam radę udowodnić, że nie jestem wielbłądem.

Mazury can be beautiful

During the weekend we’ve been at Mazury with my gf and a group from studies.

I’ll prepare the full set of photos, but initially, two panoramas that I took while on train back home.

MazuryMazury

Terminal 2 – Okęcie

Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji zwiedzić, to zapraszam na wirtualną przechadzkę po nowo-otwartym terminalu 2 na Okęciu.

Terminal otworzono, z ponad półtora rocznym poślizgiem co pozwoliło nam uniknąc kompromitacji (od końca marca musimy obsługiwać pasażerów wedle standardów z Shengen, a tylko nowy terminal na to pozwala).

Nowy terminal jest miły, wygląda nowocześnie (choć bez przesady), schludnie, troche kanciaście, ale to chyba ogólna tendencja (patrząc po pasażu Wiecha w W-wie), jest nawet strefa dla sklepów i barów jak na zachodnich lotniskach… no Europa 🙂

Uwag mam sporo. Pomine te fundamentalne, takie jak to, że ładowanie kasy w nowy terminal na lotnisku zby blisko położonym centrum, które trzeba i tak przenieść dalej jest bzdurą, oraz, że nowy Terminal jest i tak tylko 1/3 tego co potrzebujemy, skupie się na trzech błędach, które są bardziej stylistyczne niż funkcjonalne.

  • Ogromne szyby tuż przy siedzeniach dla czekających są zbyt prześwitujące. Tzn. one są troszke przyciemniane, ale tylko troszkę. W efekcie słońce mocno razi w oczy nawet teraz, gdy jest mroźno, a co dopiero w lecie. Albo przyciemnią, albo przysłonią, albo będziemy dalej ślepli. Nie miałem nigdy takiego poczucia oślepienia jak podczas wylotu w czwartek o 15:40.
  • Siatka. Wokół gate-ów są takie boksy w których czekamy na boarding. Po jednym na dwa gate-y. Są one otoczone szklanymi ścianami, które ładnie wyglądają, ale od wysokości mniej więcej 2 metry jest to siatka, do sufitu. Wygląda to koszmarnie, budzi okropne skojarzenia i nie ma (chyba) żadnego sensu.
  • Megafony. Na całej długości korytarza, na linii gdzie chodzą pasażerowie, gdzie są gate-y, są głośniki. Ogromne, i jest ich bardzo dużo. Ustawione są w równiutkich rzędach i, przynajmniej we mnie, budzą absolutnie skojarzenia z więzieniem. Zobaczycie je na kilku zdjęciach z mojego setu.

Poza tymi elementami, lotnisko wygląda miło, widać, że jest nowe, wygląda bardzo funkcjonalnie i nie ma  żadnego porównania z tym obleślnym gratem nazwanym Terminal 1.

Miłych lotów 🙂

Aha… w Paryżu pada 🙁

czas zmienia ludzi

Bill Clinton w październiku 2004 mówi o strachu/nadzieji:

A jego żona, w lutym 2008 prowadzi kampanię wyborczą w stanie Texas, poprzez reklamy z takim tekstem:

“It’s 3 a.m., and your children are safe and asleep, but there’s a phone in the White House and it’s ringing,” says the narrator in Clinton’s ad. “Something’s happening in the world. Your vote will decide who answers that call, whether it’s someone who already knows the world’s leaders, knows the military — someone tested and ready to lead in a dangerous world.”

Czas zmienia ludzi… na dodatek Hillary musi chwytać się brzytwy… Po najbliższym wtorku są duże szanse, że jej wybór będzie ograniczał się do honorowego poddania się, albo upartego trzymania się nogawki Obamy, żeby się nie przyznać do przegranej.  Wystarczy, że nałożymy trendy ostatnich 10 dni na najbliższe cztery. Dwa tygodnie temu Clinton miała w Texasie 15 procentową przewagę. Dziś przegrywa 4-6%. W Ohaio jeszcze wygrywa, ale tylko 2% (błąd stat. do 3%)…

Taka sytuacja zmusza ją do desperackich ruchów. A to z kolei potwierdza moje zdanie o niej. Po trupach do celu, bez moralności, bez własnego zdania, wszystko dla zysku, władzy, głosów. Jest skuteczna, inteligentna, ale jej totalnie nie ufam. Tak więc mam nadzieje, że po wtorku zajmie się wspieraniem Obamy w kampanii do wyborców w listopadzie.

Aktualizacja sprzętu

Od dwóch lat moją główną maszyną, służącą do mordowania procesora na nieustannych kompilacjach, jak nie mozilli, to flocka, to qt4, to kde, to X.org, to nouveau, to psi albo jeszcze czegoś innego jest następujący sprzęt:

  • AMD Athlon 64 X2 4800+
  • 4 GB DDR2
  • Seagate Baracuda SATA 300 GB
  • ASUS A8N-SLI 32
  • Samsung 960BF 19″
  • ASUS GeForce 7800 GT Silencer

No i zbliżają mi się wydatki. Najważniejszy to nowy laptop, ale tu czekam na aktualizację macbooków pro w zakresie laptopa “do pracy”, a w zakresie lekkiego notatnika rozpatruję albo MacBook Air albo Toshiba Portege R500.

Na razie jednak czekają mnie 3 nowe zakupy.

  1. Router. Potrzebuje czegoś na czym mogę postawić openwrt. Linksys  WRT350N wygląda zachęcająco.
  2. Drugi monitor. Na dzień dzisiejszy wygrywa Samsung 226 CW
  3. Karta graf. Tutaj po długich bataliach i przeczytaniu ziliarda testów Gainward BLISS GeForce 8800 GT wygrał z Radeonem HD3850.

W dalszej perspektywie w tym roku chcę jeszcze kupić cichy dysk twardy na start OS (bo ta Barracuda, choć szybka to cholernie głośna).

Zastanawiam się też nad Logitechem Air (mysz).

Więcej wymian nie robię. CPU są w stanie mocno przejściowym i wolę poczekać do następnego roku, pamięci to samo. Kartę zmieniam, bo choć Silencer jest naprawde cichy to ostro się grzeje i dużo zajmuje. Nowy monitor, bo od dawna cierpię na brak drugiego, a OLEDowe wejdą dopiero w 2010, więc takie dwa pownny mi na 2 lata wystarczyć.

Jeśli macie jakieś doświadczenia, lub uwagi/propozycje dot. sprzętu to będę wdzięczny 🙂

Yes we can

Kontynuując serię ciekawych i świetnie zrobionych apeli do społeczeństwa w odniesieniu do wyborów w USA.

Kawałek “Yes We Can” jest miksem znanych muzyków i aktorów melodeklamujących przemówienie Baracka Obamy z New Hempshire, które, jak już pisałem, przypomina mi Steva Jobsa, czy Martina Lutera Kinga.

Wyprodukował go will.i.am, a przez teledysk przewija się bardzo dużo znanych twarzy.

Lessig na temat Obama vs. Clinton

Niedługo napisze więcej o aktualnej sytuacji, zwłaszcza, że nieskromnie mówiąc rozwija się w kierunku przewidzianym w poprzednim poście.

Na razie jednak, chciałbym zaprosić do wysłuchania pomysłodawcy i twórcy licencji Crative Commons, profesora Lawrenca Lessiga na temat roli tych wyborów, i wpływu tego wyboru na przyszłość nas wszystkich. Umieścił ten vlog na swoim blogu 6 dni temu.

Zapraszam