Tribute to Kaczmarski?

Siedziałem wczoraj w pociągu relacji Ostrów Wlkp. – Warszawa, i na zmiane słuchałem Paktofoniki i Kaczmarskiego… I zacząłem się zastanawiać jak podziałałaby taka mieszanka. Stworzyć pare kawałków muzycznie hip-hopowych ale na bazie estetyki, poetyki i tematów piosenek kaczmara.

Oczywiście, nie brać tekstów żywcem, to by nie zabrzmiało, ale oprzeć motyw tekstu na utworach jego, i wstawić loopy bazowane na jego melodiach. Wiem, wiem, że brzmi to najpierw jak profanacja. Wiem, że sam kaczmar śmiał się z “rapu, hip-hopu i innych onomatopei”, ale widzę w tym przynajmniej kilka punktów zapalnych, które mogłyby zrobić z takiego projektu coś niezwykłego. Hip-hop wzbogacić o treść, słuchaczom dać coś ponadczasowego, mądrego i pięknego, a przy okazji złożyć mu hołd… pisał kiedyś w utworze “testament”:

Dlatego też się kończyć godzi...
Nie wiem, czy jeszcze co napiszę,
Lecz tylem już wierszydeł spłodził,
Że jest czym okpić po mnie ciszę.
Zwłaszcza, że póki słońce świeci
Wciąż będą rodzić się poeci.

Jak ja bezczelni i bezradni
Spragnieni grzechu i spowiedzi
I jedną nogą już - w zapadni -
Dociekający - co w nich siedzi,

Jeśli znacie kogoś zajmującego się hip-hopem, proszę o kontakt, chciałbym wybadać czy taki projekt miałby sens…

cd /home/gandalf&&sleep 24h

After terrorist storm over Heathrow, I finally got back home from SF through Munich, slept a lot, spend time with my gf, and decided to turn on home PC station.

Last days in MtV were crazy, first, Erikka Arone joined Flock taking lead on marketing of Flock. Before joining us Erikka sped few years in Microsoft as a product manager for Windows Mobile, and last years in Apple, as product manager for iPod – do you like iPod nano? I do. You can thank her using her new @flock email address now! 🙂

Then, we made a few lunch’o’drinkings with Paul Kim. Meeting with Paul is one of the few persistant things that I’m doing on every trip to bay area. Thank you Paul for finding time for me 🙂

Then, we organized a small lunch’o at some british place, with flockers – Willp, Jesse, Pete, Eli, Patricia, Mike, Erwan, and Mozillians – Asa Dotzler, Blake Kaplan, Jonas Sicking, and someone from Mozilla QA team who’s name I forgot 🙁

I also was able to beg Bugzilla mastah – Max Kanat-Alexander – so called mkanat, to join us there 🙂 So I can confirm. Bugzilla developers are real. At least one. They are not bots. At least one of them is not. It was a great time with you all guys! 🙂

Last meeting before my flight home, was the one at Googleplex – with Ben Goodger. Ben was one of the last Mozillians I never had chance to drink’o’lunch with. This time I mailed him and we set up a lunch’o meeting. I’m very happy to have chance to get his point of view on browsers, linux, world domination, mozilla project, usability and california roads.

Now I need to sync my laptop with PC station – I really miss that in Linux. I dream that I plug my laptop, launch my PC, using it select laptop IP and my pc guides me through synchronization of email, browser favorites, personal data, etc. KDE! Gnome! C’mon! 🙂

Quite a lot happened during last two weeks, that touches much deeper how my life looks like and how it’ll look in the near future. I’ll try to summarize it in another blog post, but.. heh, I still owe you Microsoft post. It’s half ready, but… so no more promises, back to everyday great life cycle. prost!

Matura po polsku

Fenomenalna satyra. Mój podziw dla pana Marka, od czasu obejrzenia płk Kwiatkowskiego, nieustannie rośnie. Za to nagranie kolejne punkty – nie wiem czy ktoś ujął lepiej to jak większość z nas myśli o tym co się dzieje z maturami.

Btw. jeśli chodzi o ładne, zwięzłe recenzje rzeczywistości po objęciu rządów przez Samoobronę, LPR i PiS, to zaczyna mi  brakować nowej płyty Kultu/Kazika… znając go, będzie ciekawie, bo bardowie rozkwitają gdy politycy gnębią wolność, a Kazika traktuję jako quazi-następcę Kaczmarskiego.

Purpose of life

The purpose of life is to live it, to taste experience to the utmost, to reach out eagerly and without fear for newer and richer experiences.

Eleanor Roosvelt

(also: Great minds discuss ideas; Average minds discuss events; Small minds discuss people)

Montreal w czwartkowe popołudnie…

Lot opóźniony z powodu złej pogody w Philadelphii. Pech. Potem i tak lot do San Francisco zajmie mi jakieś 5 godzin. A potem z SF muszę się dostać do Mountain View…

W poniedziałek rano ruszyliśmy z Montrealu do Bostonu po drodze zwiedzając wszystko po kolei. Dotarliśmy do Salem, do Rockport i do Ipswitch, ale z powodu jakiegoś wypadku w tunelu do Bostonu dostać się nam nie udało. Dzięki temu zamiast latać po mieście i stać w korkach lataliśmy po brzegu atlantyku i zwiedzaliśmy “zabytki” jeśli można nazwać starożytne miejsca z przed 300 lat 😉

Troche zdjęć porobiłem, odpocząłem (4 dni…) i na szczęście znów mechanizm zadziałał. Mechanizm, który sprawia, że kilka dni odpoczynku powoduje głód pracy przy projektach, mnóstwo motywacji i chęci do tworzenia… Zobaczymy co z tego wyjdzie, skoro teraz 3 tygodnie będę w miejscu wprost stworzonym by tworzyć :>

Aha, Montreal jest fajny, tylko po co w tym Quebecu wszyscy po francusku mówią i ciągle gadają o odłączeniu się od Kanady, a z kolei kanadyjczycy twierdzą, że jak Quebec się odłączy to oni się przyłączą do USA… A w USA demokraci mówią, że chcą przyłączyć Kanadę, a republikanie, że nie chcą… A największy problem kanadyjczyków to czy własnościowe mieszkania są ok czy są anty-socjalne… Największy problem, rozumiecie? Jaki to musi być kraj…? Ehh…

Heathrow, 16:42, tym razem GMT+1

No więc gandalf się właśnie dowiedział, że w UK jest strefa czasowa przesunięta, co dało mu kolejną godzine, którą mógł być uprzejmy poświęcić, na:

  1. Aktualizację środowiska (environment) flocka i mozilli do potrzeb włączenia wreszcie patchy leżących od dwóch tygodni w ~/projects/[flock||mozilla]/patches, który to katalog stosuje jako swoistą kwarantanne, w jakiś magiczny sposób wierząc, że te patche tam są sprawdzane i jak odleżą troche to już na pewno mogę go włączyć nawet do stable branch i żadne tam review nie są mi konieczne. Ha!
  2. Przejżenie blogosfery polskiej. Uwaga nr. 1. Jestem zazdrosny o “O mnie” Viedzmy. Zawsze chciałem mieć takie. Zawsze. Na mojej pierwszej stronie WWW pisanej jeszcze na P90 w roku ~96/97 bardzo pragnąłem napisać takie fajne, lekkie, wesołe autobiograficzne coś pomiędzy notką a historyjką. Po raz kolejny obiecuje sobie odkurzyć katalog /server/www/wordpress i skończyć ten własny mod dzięki któremu zaktualizuje wreszcie ten blog. Słowo!
  3. Poszwędanie się po Heathrow tylko po to, żeby kilkakrotnie popaść w niezręczną sytuację kiedy kelnerka/sprzedawca zaczyna rozmowę po angielsku, rozmawiamy, a potem albo ja dostrzegam plakietkę “Marcin”, “Zosia”, “Asia”, albo on/ona widzi moje Ubuntu po polsku… Heh… “ostatni gasi światło”? I tak, panie Kaczyński, Gosiewski, Wierzejski… To Układ przed Wami ucieka z kraju, cały układ. Układ Ludzi Myślących…
  4. Próbie odetkania lewego ucha, po lądowaniu jakie urządził sobie pilot BA, od trzech godzin lewy narząd słuszny mam wyłączony. :/ Nie mogę się doczekać zmian ciśnienia podczas startu za godzinę, będzie super…
  5. Próbie zakupienia przełącznika między europejską wtyczką do prądu a brytyjską, bo trza Wam mości panowie, i piękne panie wiedzieć, że brytyjczycy nie gęsi i swój własny, do k**wy nędzy, model gniazdka mają. Nie będą im europejczycy, czy amerykanie pluć ich modelami w twarz! Z tego co zrozumiałem Australia i południowa ameryka, oraz afryka również postanowiły pokazać, że umieją wymyślić kształt niekompatybilny z żadnym innym. Czekam, aż pan Gosiewski wreszcie zrozumie, że używanie w Polsce europejskiego standardu to poniżanie się i tylko polityka zagraniczna naszych dotychczasowych, tchórzliwych rządów do tego doprowadziła. Czas zerwać z tym imperializmem i wymyślić coś swojego. Niech wiedzą!

To chyba tyle. Blogowo wyrobiłem z 1000% mojej normy dziennej, a już po polsku to w ogóle…

Heathrow, 16:42

Kto by pomyślał, że alegria i temperatury przepędzą mnie z Polski skuteczniej niż Nowa Władza… czułem się koszmarnie, od półtora tygodnia byłem praktycznie wyłączony, niezdolny do robienia niczego poza pseudo-automatycznymi zadaniami związanymi z pracą, walkami na treningach i chowaniem się przed temperaturami. W tym czasie nie wymyśliłem absolutnie nic, nie popchnąłem do przodu żadnego projektu, koszmarne uczucie.

Za godzinę odlatuję do Montrealu, tam do 13tego, potem kierunek na Mountain View i tam spędze kilka tygodni. Nie wiem ile, nie myślę o tym.

Patrzę na listę prawie_gotowych_postów, dwa ostatnie dni z XTecha, opis wypadu do Pragi, recenzja Ubuntu, SLED-a, info o dwóch nowych projektach, progress UI Bugzilli… trochę tego jest 🙁

W dwóch zdaniach to o czym nie warto pisać osobno – zdobywanie wizy kanadyjskiej to katorga. Tak chamskiej, bezsensownej i żenującej organizacji pracy i traktowania klientów nigdy nie widziałem. Petent traktowany jest jak pies, proponuje mu się stanie w kolejkach od szóstej rano, to ma szansę (sic!) załapać się na te wybrane pierwsze sto osób, które przyjmą, rozmowa z paniami w recepcji koszmarna, i dopiero konsul okazuje się być miłym gościem, który nic do Ciebie nie ma. Serdecznie odradzam. W porównaniu do tego, zdobywanie wizy amerykańskiej to prawdziwa przyjemność… 🙁

Ok, lecę, wrócę do życia w Kanadzie to nadrobię zaległości.

Kuba Wojewódzki… no proszę…

Zawsze miałem odmienne zdanie o nim, od większości moich znajomych. Jedyni widzieli w nim showmana, i zapatrzeni jak w każdego idola z telewizorni ślinili się po autograf, inni mówili, że to prostak, jego humor jest na niskim poziomie itp.

Jest, zgadzam się, nie lubie jego Talk-Show, często schodzi poniżej poziomu, ale tłuszcza lubi się pośmiać i z tematów seksualnych i z pierdzenia i tego nikt jej nie zabroni.

Natomiast ten wywiad jest dla mnie potwierdzeniem tego co w nim widzę. Faceta niemłodego, dojrzałego społecznie, o silnie określonych poglądach, bardzo elokwętnego i umiejącego składać myśli w zdania.

Poza tym, trudno mi się z nim nie zgodzić choć w jednym punkcie.(patrz: Nasza, za przeproszeniem, polska, kultura) Twierdzę, że jestem prawicowcem. Kapitalistą, liberałem, wolnościowcem. Podziwiam Balcerowicza, wierzę wyłącznie w samoograniczającą się wolność. Lewica dla mnie to socjalizm, stawianie dobra wspólnoty nad dobro jednostki i rządanie, aby jednostka zerwała z atawistycznym instynktem przetrwania.

Jednak w Polsce to prawica walczy z wolnością, a lewica zdaje się jej bronić (zdaje się, bo jak dochodzi do władzy to jakoś to bronienie jej przechodzi). Zatem wypadałoby, abym w Polsce był lewicowy. Nie mogę niestety, bo w Polsce lewica to postkomunizm. I to w najgorszym tego słowa znaczeniu, przeobrażony, ale ciągle on. Niby “nowy”, ale jak się skrobnie to pod wieszchnią warstwą olejniczaków, błochowiaków i puszów (którzy są, nie oszukujmy się, po prostu palantami) mamy oleksych, gadzinowskich, szmajdzińskich, millerów, sierakowskie, łybackie i kurczuków czyli trupy z szafy. A wiara marcoosa, że jest jeszcze jakaś Nowa Lewica, czysta, nie schańbiona, wolna i ideologiczna, jest po pierwsze imho naiwna, bo taka lewica nie jest skuteczna, więc głosów nie zdobędzie, poza tym taka lewica to związki zawodowe, polityka socjalna i państwo opiekuńcze. Dziękuje.

Prawica to z kolej ciemnogród, zacofanie, i to wszystko czego w Polsce nienawidzę. XIX wiek w XXI wiecznej oprawce. Warto też zauważyć, że obie linie polityczne bazują na tym, że nasze państwo jest nienormalne, inne od państw europejskich. Mianowicie my prawie nie mamy klasy średniej. Mamy klasę wyższą, nieliczną i głównie złożoną z bogaczy (a nie inteligencji), oraz morze klasy niższej. I lewica żeruje na tym proponując państwo opiekuńcze (skoro większość obywateli sama sobie nie daje rady, to atrakcyjna jest oferta, że zajmie się nimi państwo i oni dalej nic nie będą musieli), zaś prawica korzysta z tego, że lud ciemny i da sobie wszystko wcisnąć. Dlatego mówi prostymi zdaniami, odwołuje się do emocji, jest mentorem wskazuje wroga i kreuje świat wiecznej wojny z tym wrogiem, w którym albo jesteś z nami i walczymy z wrogiem razem, albo jesteś przeciw nam i mamy mandat, aby walczyć z Tobą.

I tak, PO także to tego schematu należy. Tam, wydaje mi się, ta warstewka ludzi skupionych wokół idei i “trzymająca poziom” (a także pion) jest trochę większa, ale nadal w swoim składzie mają tych tęskniących do prostoty życia w komunie, mających zapędy despotyczne, katoprawicowe itp.
Ten schemat sprawdza się, nawet w większych miastach i u teoretycznie osób radzących sobie w życiu, ponieważ większość z nich to dopiero pierwsze pokolenie tego typu i jeszcze rodzice albo dziadkowie to kołchoźnicy, górnicy, albo rolnicy. Jedno pokolenie to za mało, aby zmienić kompletnie poglądy społeczeństwa, aby zrozumieli oni, że to co państwowe tego nie ma. Że dba się tylko o to czego się jest właścicielem i minimalizowanie wpływu państwa na nasze życie jest czymś absolutnie koniecznym. To nie przemówi do ludzi wychowanych w komuniźmie. Do nich za to przemówi silny wódz, który walczy z wirtualnym najeźdzcom i mówi prostym, jasnym językiem (jak radio maryja, gdzie wszystko jest takie proste).

Wydaje mi się, że nasza polityka pozostanie taka jeszcze przez co najmniej 15 lat. Musi zmienić się pokolenie, musi poszerzyć się klasa średnia, musi ostatecznie zdechnąć duch PRL-u, aby zmieniła się mentalność, a za nią polityka…