Election results

Stało się. Mamy nowego prezydenta USA.

Trudno mi opisać jak bardzo się ciesze z tego wyniku, jak głęboko wierzę, że Barack Obama będzie największym i najważniejszym politykiem na prestrzeni 10, 20 lat. że będzie się go pamiętało nie tylko po jego kadencji, ale i za sto lat i za dwieście.

Cieszę się też, że drugi raz z rzędu w wyborach nie pomyliłem się co do wyniku. Przewidywałem zwycięstwo Tuska, przewidziałem zwycięstwo Obamy i to całkiem szczegółowo (choć przewidywanie 4 godziny przed zamknięciem lokali wyborczych nie jest może aż takim sukcesem ;)).

Dobrze przewidziałem ciąg zdarzeń. Po zamknięciu lokali Obama miał 3% przewagi, potem ją stracił a na koniec dnia mieliśmy 5% przewagi Obamy. Ostatecznie nie wygrał 8-10% tylko 7%, ale to też daleko nie jest zwłaszcza, że faktycznie zyskał ponad 350 głosów elektorskich (365 na dzień dzisiejszy, ale może jeszcze dostać 11 z Missouri).

Symboliczne są reakcje np. Collina Powella, słynnego republikańskiego sekretarza stanu, który najpierw w pięknym wystąpieniu poparł Obamę:

a potem, po wyborach rozpłakał się mówiąc o tym co się stało:

Warto też obejrzeć co mówi Zbigniew Brzeziński (security adviser of Jimmy Carter):

Dodatkowo, z przeszłości, wywiad Obamy w Googleplexie z zeszłego roku:

Krzysztof Leski napisał na swoim blogu, że nie zgadza się ze słowami Ramy Yade, jakoby zwycięstwo Obamy było “Obaleniem muru berlińskiego razy dziesięć”, ponieważ to drugie dało wolność 150 mln ludziom.

Mogę tylko zaznaczyć, że wybór czarnoskórego kandydata na prezydenta USA to nie tylko szok po 400 latach od założenia kolonii w Stanach, to odwrócenie karty, która leżała w tę samą stronę od antycznej Grecji w której biali mieli czarnych niewolników. Zdrowo ponad 2500 lat historii “dominacji” białego człowieka dobiega końca. Zaś mur berliński symbolizuje koniec epoki trwającej ile… 40 lat? To jak to jest z tymi proporcjami panie Leski?

A skoro już o tym. Co pewien czas, zwłaszcza gdy milczy, nabieram takiego malutkiego podejrzenia, że może wyolbrzymiam. Ze może Jarosław Kaczyński nie jest taki zły jak go media malują, może mi troszeczke z nim po drodze w paru sprawach, a Lech Kaczyński może ma sensowniejsze podejście w sprawie Rosji i ten jego XX-wieczny model polityki sprawdza się wobec XX-wiecznego modelu odnowy Rosji bardziej niż dyplomacja XXI-wieku (nawet słaba) stosowana przez rząd Tuska…

Jednak gdy tylko coś takiego niechcący wpadnie mi do głowy to zaraz pan Prezydent palnie coś o Wałęsie czym po raz kolejny pokaże, że jest małym człowiekiem zapętlonym w swoich uprzedzeniach i nie umie wspiąć się ponad pewien poziom (i wcale nie bronię tu Wałęsy, ale tak się składa, że Wałęsa jest elektrykiem Noblistą który nigdy nie aspirował do bycia Inteligentem i człowiekiem obytym ze światem, więc tak, więcej oczekuje od Kaczyńskiego).

Natomiast Jarosław albo pojedzie na Jasną Górę po raz kolejny wygłosić swój opis tego jak wygląda Polska pod rządami Tuska (zło wcielone, koniec świata, chcą zniszczyć Polskę oraz że on jest drogą do “ostatecznego zwycięstwa Polski” – cokolwiek miałoby to znaczyć), czyli przypomni, że jest fanatykiem religijnym, zaślepionym czarno-białą wizją świata, podziałami na “my i oni” i nieustającej walce ze wszystkim co nie jest takie jak on (słynne już “każdy kto chce dobra i pokoju w Polsce *musi* nas popierać”), albo powie coś z użyciem słów których nie rozumie. Tak się stało gdy ogłosił, że “on już wie co to znaczy obciach, wyczytał w Internecie”, a ostatnio gdy ogłosił, że poseł Górski ma prawo mówić co chce, bo “Polityczna poprawność nie powinna krępować nikomu ust”.

Polityczna poprawność… zastanówmy się. Co powiedział poseł Górski?

“Jej prezydentem, głową największego na świecie mocarstwa został kumpel lewackiego terrorysty Williama Ayersa, polityk uważany przez republikańską prawicę za czarnoskórego kryptokomunistę.”

“Kumpel lewackiego terrorysty” to oczywiście zrzynka z Fox News i DrudgeReport. Określenia będące częścią czarnej kampanii republikanów i tezy od których zdecydowanie partia republikańska się odcieła. Ale co posłowi to przeszkadza?

“W trakcie kampanii wyborczej kandydat demokratów złożył wiele populistycznych obietnic, kierowanych głównie do niezamożnej części amerykańskiego społeczeństwa. Niczym Robin Hood zapowiedział, że zabierze bogatym i rozda biednym. Ma zamiar zmniejszyć podatki najbiedniejszym, a podnieść więcej zarabiającym.”

Byłem ciekaw jak sobie tutaj poradzi. Wszak pod względem ekonomicznym plan Obamy znacznie bliższy jest PiSowi niż PO… Ale jak widać nie przeszkadza mu ta dwulicowość, jak większości prawicowych aktywistów (np. salon24), którzy bez żadnej refleksji jadą po programie dzielonym przez Obamę i PiS…

” Zatem w kwestiach polityki zagranicznej Obama jest pacyfistą i – jak określili go republikanie – naiwnym mięczakiem.”

A pacyfizm i dążenie do braku wojen jest, jak wiadomo, powszechnie znaną wadą wedle posła Górskiego, który sam pewnie będąc “jak go określili demokraci” mięczakiem życiowym który w szkole był lany przez wszystkich większych chłopców wyrósł z nienawiścią do słabości, ukrytą nienawiścią do samego siebie i pragnieniem bycia “mocnym”… tak?

“Barack Hussein Obama swój sukces zawdzięcza osobistemu urokowi i w znacznej mierze liberalnym mediom, które wśród młodego pokolenia Amerykanów wykreowały modę na obamizm, jak w Polsce na Platformę Obywatelską i Donalda Tuska.”

O proszę. Znowu. Poseł Górski ma dwie szufladki w główce, białą i czarną. Białe to ja, moja partia i jest dobre. Czarne to oni, inne partie i jest złe. No i biedny pan poseł, po tym jak przygotowywał się do swojej wypowiedzi śledząc wszystkie “smear campaigns” (zapomniał chyba tylko o niedoświadczeniu Obamy, oraz jego cioci będącej w USA nielegalnie), musiał nałożyć Obamę na swój wąziutki światopogląd i dopasować to jakoś.

Na co zwróciła uwagę Staniszkis, PiS ma wieczny żal do wszystkich do okoła, że ich nie popierają (co pasuje do słow Kaczyńskiego przytoczonych wyżej) i jak coś im się nie uda to wiecznie zwalają na innych – głownie “liberalne media”… Ciekawe, że Ci, których PiS chce tutaj tłumaczyć – republikanie – ani razu nie zająknęli się, że winne są media. Poseł Górski wie jednak lepiej. Wszak jest ekspertem politycznym USA.

“W gabinecie senatora Obamy wisiały cztery podobizny: Thurgooda Marshalla, pierwszego czarnego sędziego Sądu Najwyższego, Muhammada Ali, czarnoskórego mistrza boksu, Mahatmy Gandhiego, wielkiego orędownika pokoju, i prezydenta Abrahama Lincolna, który zgniótł konserwatywne południe i zniósł w Ameryce niewolnictwo.”

Skandal. Jestem tak samo oburzony jak poseł Górski. W gabinecie posła Górskiego wisi zamiast tego pewnie portret Arnolda Masina, słynącego z wypowiedzi, że Obama to “czarny Hitler”.

“Już niedługo Ameryka zapłaci wysoką cenę za ten grymas demokracji. Jak powiedział mój klubowy kolega poseł Stanisław Pięta, Obama to nadchodząca katastrofa, to koniec cywilizacji białego człowieka.”

Już pomijam, że PiS nie umie się pogodzić z żadną przegraną, rozdęte do granic niemożliwości ego, kompleksy i zaślepienie przekonaniem o swojej “absolutnej” i “oczywistej” racji muszą wywoływać frustrację i złość za każdym razem gdy coś nie pójdzie po ich myśli… Poseł Górski jednak tutaj straszy i grozi. I to nie swoimi słowami, za co mółby zostać odizolowany jak pojedyńczy wybryk, lecz słowami swojego kolegi z partii… Co każde podejrzewać, że takie poglądy to norma w tej partii, zresztą broniona przez prezesa…

Od razu budzę się i przypominam dlaczego zrobie wszystko, aby PiS nigdy nie wrócił do władzy… Dziękuje Jarku.

Natomiast najbardziej uderzające jest zderzenie reakcji PiSu i Salon24 z wystąpieniem samego McCaina:

“Senator Obama and I have had and argued our differences, and he has prevailed. No doubt many of those differences remain.

These are difficult times for our country. And I pledge to him tonight to do all in my power to help him lead us through the many challenges we face.

I urge all Americans … I urge all Americans who supported me to join me in not just congratulating him, but offering our next president our good will and earnest effort to find ways to come together to find the necessary compromises to bridge our differences and help restore our prosperity, defend our security in a dangerous world, and leave our children and grandchildren a stronger, better country than we inherited.”

Czy kiedyś dorobimy się takiej prawicy? Prawicy bez kompleksów, szanującej inne poglądy i innych ludzi, prawicy która przegrywa sama, a nie przez “liberalną nagonkę” i która buduje sama, a nie wysługując się imieniem Boga co w ich przekonaniu daje im moralne zwycięstwo “z innymi – ze złem”…

To tak… wiem, znowu mieszam politykę USA z Polską. Wiem, sam nakładam Obamę na PO a McCaina na PiS. To raczej reakcja niż przyczyna. Dla mnie Obama jest kompletnie inny od PO, a McCaina cenię o niebo bardziej niż PiS i choć twierdzę, że ich programów nie da się nakładać, to można próbować osobowości… I wówczas obaj kandydaci na prezydenta USA powodują, że to co nazywamy politykami w Polsce wypada jakoś tak żałośnie i budzi się za nich wstyd. Następne pokolenie to zmieni, czy będzie takim posłem Górskim?

8 thoughts on “Election results”

  1. Pozwolę sobie dość luźno nawiązać do Lincolna i muru berlińskiego.

    Prezydenci USA mieli też swoich zagorzałych przeciwników. Jedni byli Republikanami (Lincoln, Reagan), inni Demokratami (Roosevelt, JFK), ale ci najważniejsi są bohaterami kraju – to oni w powszechnej świadomości znieśli niewolnictwo, pokonali Wielką Depresję, nazistów i komunizm. I eksportują tych swoich bohaterów do innych krajów. Czy my nie moglibyśmy wyeksportować naszych bohaterów: Wałęsę i Balcerowicza? Nie, bo pierwszy, to agent Bolek, a drugi zniszczył naszą gospodarkę, sprzedał narodowe srebra i wprowadził bezrobocie. Zgodnie z filozofią psa ogrodnika: albo ja jestem bohaterem na skalę międzynarodową, albo nikt inny.

    Transformacja ustrojowa w Niemczech przebiegła znacznie gorzej niż w Polsce. Zwrócę uwagę tylko na dwa fakty: PKB per capita Warszawy jest wyższe niż PKB per capita Berlina, a bezrobocie w Polsce jest niższe niż w Niemczech. Pomimo olbrzymich projektów infrastrukturalnych (budowa i odbudowa autostrad, sieci kolejowych, restauracja zabytków, budowa dworca głównego w Berlinie, budowa lotniska Schönefeld, itd) nie udało się ożywić gospodarki tzw. nowych landów. Sentyment za NRD jest we wschodnich Niemczech znacznie mocniejszy niż sentyment za PRL w Polsce, czego najlepszym wyrazem jest tak duża popularność partii populistycznych (Die Linke, NPD) w tamtych rejonach. Ale mimo tego upadek muru berlińskiego jest nie tylko świętem państwowym, ale kolejnym symbolem eksportowanym do innych krajów. Mnie niezmiernie martwi, że wydarzeniem symbolizującym upadek komunizmu i żelaznej kurtyny jest upadek muru berlińskiego, a nie podpisanie porozumień przy Okrągłym Stole. No, ale jak cały świat miałby świętować wydarzenie, które w rodzimym kraju postrzegane jest przez mainstreamowych polityków jako “zdradę narodową”? Za dwadzieścia, trzydzieści, pięćdziesiąt lat cała Europa będzie świętować Tag der Einheit jako symboliczny moment zjednoczenia, zgodnie z tym co pisze się w Wikipedii (Cold War (1985-1991)):
    “The tidal wave of change culminated with the fall of the Berlin Wall in November 1989, which symbolized the collapse of Eastern European Communist governments and graphically ended the Iron Curtain divide of Europe.”

  2. Trochę to straszne, jak się widzi, że dojrzały człowiek emocjonuje się produktami marketingu (politycznego). To trochę jakby fan Pepsi koli obrzucał błotem Coca-kolowca. Demokracja w USA jest całkowicie fasadowa. W Polsce burzymy się, gdy ktoś dla doraźnej korzyści chce manipulować przy ordynacji wyborczej. Tam natomiast cały czas funkcjonuje ordynacja, która wyklucza rzeczywisty wybór; podobno tam prawie nie sposób zarejestrować się jako kandydat niezależny [nie mówiąc o tym, że nawet gdy się komuś to uda, to raczej nie dostąpi się “przywileju” dostępu do mediów, czy choćby debaty z kandydatami głównego nurtu (w Polsce też stosuje się podobne praktyki grupując “egzotycznych kandydatów” w debatach między sobą, a w prime time’ie pokazuje się “prawdziwe” debaty: PiS-PO (Korwin-Mikke, Polska Partia Pracy i inna egzotyka nie ma żadnych szans)]

    > Od razu budzę się i przypominam dlaczego zrobie wszystko, aby PiS nigdy nie wrócił do władzy…
    (…)
    > wiem, znowu mieszam politykę USA z Polską. Wiem, sam nakładam Obamę na PO a McCaina na PiS.

    Znowu: uwaga jak powyżej – emocjonujesz się sztucznie wygenerowanym konfliktem: PiS jest be, PO jest remedium na PiS. PO nie czyni żadnych koncesji, czy choćby gestów w kierunku “lewoskrętnie” liberalnych wyborców i liczy, że tak jak Ty zagłosują na nich, bo boją się PiSu. Nie ze mną te numery Brunner! Jestem nieco za młody, by mieć z PRLem coś wspólnego (poza podstawówką ;)), więc PiS mi nie groźny. Natomiast jak ktoś boi się lustracji, to rzeczywiście może mieć z nimi problem.

    > i jak coś im się nie uda to wiecznie zwalają na innych – głownie “liberalne media”…

    Kwestionowanie tego, że w Polsce większość mediów jest “liberalna” (w sensie pro-platformerska) zakrawa na zaklinanie rzeczywistości. Oczywiście w pewnym sensie jest też pro-pisowska, gdyż prezentuje ich jako jedyną (choć tę gorszą) alternatywę dla PO (jak widać po Tobie – ta metoda działa).

    >Jednak gdy tylko coś takiego niechcący wpadnie mi do głowy to zaraz pan Prezydent palnie coś o Wałęsie czym po raz kolejny pokaże, że jest małym człowiekiem zapętlonym w swoich uprzedzeniach i nie umie wspiąć się ponad pewien poziom (i wcale nie bronię tu Wałęsy, ale tak się składa, że Wałęsa jest elektrykiem Noblistą który nigdy nie aspirował do bycia Inteligentem i człowiekiem obytym ze światem, więc tak, więcej oczekuje od Kaczyńskiego).

    Nie bardzo rozumiem tej powszechnej w PO miłości do Wałęsy. Jeśli był w jakimś okresie we współpracy z SB, jeśli wyniósł dotyczące siebie dokumenty, to nie widzę powodu by mu odpuścić (takie metody nie mogą być stosowane i gotów jestem poświęcic legendę, by nikomu więcej takie coś do głowy nie przyszło). A że Kaczorek ma osobisty do tego stosunek? Cóż, mogę to przeżyć.

    A już dawanie go do rady mędrców (czy jakoś tak) UE?! Rosjanie już dawno przejrzeli na oczy i wymienili sobie kompromitującego ich kraj prezydenta. Nas Wałęsa dalej ma kompromitować na forum międzynarodowym…

  3. > Demokracja w USA jest całkowicie fasadowa.

    Masz cos na poparcie swojej tezy, czy “po prostu wiesz”?

    > O nie czyni żadnych koncesji, czy choćby gestów w kierunku “lewoskrętnie” liberalnych wyborców i liczy, że tak jak Ty zagłosują na nich, bo boją się PiSu.

    I ma racje. PO to nie moja bajka. Popieram ich tylko, aby uniknac rzadow PiS.

    > Jestem nieco za młody, by mieć z PRLem coś wspólnego (poza podstawówką ;)), więc PiS mi nie groźny. Natomiast jak ktoś boi się lustracji, to rzeczywiście może mieć z nimi problem.

    A co ma piernik do wiatraka?
    Ja nie mam problemu z lustracja PiS, choc ciekawe jest, ze samemu zarzucajac mi naiwnosc polityczna wierzysz, ze PiS chcialo otworzyc teczki i prawdziwej lustracji… wszak model w ktorym kontroluja teczki i sami decyduja kogo “uwalic” byl dla nich znacznie wygodniejszy i to wlasnie jego stosowali…

    Ja nie mam nic do lustracji. Ba! jestem za pelnym otwarciem teczek. PiSem brzydze sie z powodu poziomu intelektualnego, niskiej zlozonosci poznawczej, waskich horyzontow, ciemnogrodu i zamknięcia na inne poglądy i zaślepionego przekonania o własnej nieomylności.

    > Kwestionowanie tego, że w Polsce większość mediów jest “liberalna” (w sensie pro-platformerska) zakrawa na zaklinanie rzeczywistości.

    A w USA nie jest?
    Ja tylko mowie, ze nikt w USA sie nie obraza na rzeczywistosc. Nikt nie obraza sie na Obame, ze popiera go Hollywood i media.
    W Polsce zas PiS znacznie ostrzej i mniej skrycie popiera Kosciol Katolicki w kazdym mozliwym wymiarze. I co? PO sie obraza na kosciol i zwala na niego po porazce?
    Ja po prostu zachwycam sie modelem polityki w ktorym nie ma zawisci i zlosci, jest skromnosc, a obaj kandydaci potrafia wzniesc sie ponad swoje ego.

    > Nie bardzo rozumiem tej powszechnej w PO miłości do Wałęsy. Jeśli był w jakimś okresie we współpracy z SB, jeśli wyniósł dotyczące siebie dokumenty, to nie widzę powodu by mu odpuścić (takie metody nie mogą być stosowane i gotów jestem poświęcic legendę, by nikomu więcej takie coś do głowy nie przyszło).

    No tu sie nie zgadzamy. Dla mnie na ocene czlowieka sklada sie suma zachowan, a nie pojedyncze zachowanie. Jesli byl, nie wiem, to chcialbym zeby sie przyznal. Jesli nie byl, to chcialbym, zeby sie od niego odpieprzyli. Natomiast, ze zawdzieczamy mu wolnosc, tego odmowic mu nie moge. I choc byl slabym prezydentem, to okazal sie byc swietnym przywodca. I za to jestem mu wdzieczny.
    Zas Twoje krytyczne spojrzenie… hmm… wydaje mi sie troche uproszczone. “Takie metody nie moga byc stosowane” – co wiesz o tamtych czasach, zeby tak sie wypowiadac? Jakie masz prawo oceniac jakie metody moga a jakie nie moga byc stosowane?
    Podsumowujac, nie obchodzi mnie czy Walesa byl agentem czy nie. Dla mnie zrobil cos wielkiego. Mozliwe, ze zrobil tez jakies rzeczy male i zgadzam sie, ze powinno to byc wiadome, ale nie zgadzam sie, ze przekresla to to co zrobil wielkiego.

    > A że Kaczorek ma osobisty do tego stosunek? Cóż, mogę to przeżyć.

    A mi jest wstyd za prezydenta, ktory nie umie opanowac swoich kompleksow jakie ma wobec Walesy (wszak kiedy Walesa stal na czele Solidarnosci, obaj bracia nie byli nikim waznym i nic wielkiego nie robili… a tak bardzo nie pasuje im to teraz do wizerunku samych siebie ktory tworza…)

    > A już dawanie go do rady mędrców (czy jakoś tak) UE?! Rosjanie już dawno przejrzeli na oczy i wymienili sobie kompromitującego ich kraj prezydenta.

    Mowisz o Putinie?
    1) Rosjanie nie mieli nic do powiedzenia w sprawie kto bedzie nimi rzadzil
    2) Wymienil sie on sam, a nie ktos go wymienil
    3) Wymienil sie z gosciem ktory sie go slucha i teraz steruje z nim z tylnego siedzenia, zeby zadowolic wyobrazenie swiata o demokracji w Rosji

    > Nas Wałęsa dalej ma kompromitować na forum międzynarodowym…

    Szczerze? Nie sadze zeby nas skompromitowal. Raczej nie bedzie nic wielkiego tam robil.

    Podsumowujac jeszcze to co napisales o USA.
    Powstrzymaj sie prosze od oskarzania mnie o brak wiedzy i swiadomosci. Studiuje w Victorii, to godzinka drogi od Seattle, pracuje w Stanach, rozmawiam z moimi zaangazowanymi politycznie kolegami, biore kurs “Issues in comparative politics – Obama vs. McCain”, polityka sie interesuje od wielu lat… no… nie wiem, fajnie by bylo jakbys zalozyl, ze mam swoje powody by tak mowic, a nie, ze koniecznie musze nie miec bladego pojecia o czym pisze.

    Co do fasadowosci, masz oczywiscie racje. System dwupartyjny skutecznie eliminuje kandydatow niezaleznych, ale daje za to spore pole do popisu w ramach dwupartyjnosci. Przyklad z tych wyborow to np. McCain, ktory popiera aborcje i nie jest religijny vs. Obama ktory jest religijny i jest za wspolpraca militarna ze swiatem. Nie pasuja do swoich partii, ale wybijaja sie ponad nie. W Polsce masz poglady Tuska i Kaczynskiego i grupy przydupasow. W USA dzis wypowiada sie McCain i Obama, za 4 lata moze to byc Palin, albo Guilliani i ich program bedzie kompletnie rozny od tych dwoch.
    Nie sadze, zeby to mozna nazwac fasadowoscia. Jasne, ze mamy prawo chciec takiej “pelnej demokracji” gdzie kazdy moze zostac prezydentem, z dowolnej partii, albo i bez niej. Trudno to jednak zrealizowac, a nawet w ramach partii, takze dzieki systemowi autonomii kandydatow i prawyborom moga pojawiac sie mocne niespodzianki. Jesli spojrzysz na sadaze dokladnie rok temu, Obama nie mial zadnych szans. Nie popieral go nikt z Demokratow, ktorzy w calosci siedzieli w kieszeni Clinton albo Edwardsa… A jednak wygral. Wygral przede wszystkim dzieki zdolnosciom do organizacji i zdolnosciom oratorskim. Przebil sie do swiadomosci, wygral pierwsze prawybory, pokonal Clinton i wygral z McCainem. I nikt tego nie “ukladal”, nikt tego nie “planowal”.
    A ze nie jest to facet zupelnie “bez przynaleznosci”? Racja… a kto dzis jest? Korwin Mikke? Ron Paul?
    W kazdym razie obstaje przy swoim. Obserwujemy na wlasnych oczach wschodzenie jednego z najwiekszych, jesli nie najwiekszego, polityka za naszego zycia. Polecam mu sie przygladac, bo warto.
    Pozdrawiam

  4. >> Demokracja w USA jest całkowicie fasadowa.
    >Masz cos na poparcie swojej tezy, czy “po prostu wiesz”?

    Well, to co sam potwierdzasz z moich obserwacji składa się na tę fasadowość.
    Gdyby PO wprowadziła jednomandatowe okręgi wyborcze i jeszcze dała limit 10% na wejscie do Sejmu, chyba obaj byśmy się zgodzili, że chcą co najmniej ominąć demokrację i nieuczciwie zniszczyć konkurencję. Tam konkurencji nie ma – i jest OK.

    > I ma racje. PO to nie moja bajka. Popieram ich tylko, aby uniknac rzadow PiS.

    Mówiąc szczerze ani rządy Platformy nie są jakieś cudowne, ani rządy PiSu nie były katastrofą. Po prostu stosowali inny PR – “kto nie z nami, ten UB”, a PO zaprezentowała dobrego wujka Donka. To nie jest jakaś nowa jakość.
    Czego by nie powiedzieć o Kaczorze, to z pewnym niesmakiem uznał niepodległość Kosowa (bez entuzjazmu Radka). Nie spieszy się też do podpisania Traktatu Lizbońskiego.
    A w czapkowaniu Wielkiemu Bratu Donaldu może równać się z Kaczorem.

    >A co ma piernik do wiatraka?
    >Ja nie mam problemu z lustracja PiS, choc ciekawe jest, ze samemu zarzucajac mi naiwnosc polityczna wierzysz, ze PiS chcialo otworzyc teczki i prawdziwej lustracji… wszak model w ktorym kontroluja teczki i sami decyduja kogo “uwalic” byl dla nich znacznie wygodniejszy i to wlasnie jego stosowali…
    >Ja nie mam nic do lustracji. Ba! jestem za pelnym otwarciem teczek.

    Well, może jestem chwilowo (youtube) pod wpływem niewłaściwej 😉 propagandy, ale wujek Donek brał udział w uwalaniu rządu Olszewskiego. To pan z PO robił prowokację przeciw Cimoszewiczowi. PO na moje oko to trochę partia dawnych, a trochę obecnych służb. I jakoś w ich zapędy lustracyjne nie wierzę.

    > PiSem brzydze sie z powodu poziomu intelektualnego, niskiej zlozonosci poznawczej, waskich horyzontow, ciemnogrodu i zamknięcia na inne poglądy i zaślepionego przekonania o własnej nieomylności.

    To trochę brzmi jak slogan. W swojej ulubionej demokracji masz ludzi 100-kroć bardziej zaślepionych i niskich lotów, a jednak jesteś niemal zachwycony. Czy mi się wydaje, czy Palin jest kreacjonistką?

    > A w USA nie jest?
    > Ja tylko mowie, ze nikt w USA sie nie obraza na rzeczywistosc. Nikt nie obraza sie na Obame, ze popiera go Hollywood i media.

    I szkoda. Tzn. z akceptacji rzeczywistości nie może wynikać jakaś sensowna zmiana. U nas przynajmniej są media publiczne i można im nakazać danie czasu antenowego również alternatywnym kandydatom.

    > W Polsce zas PiS znacznie ostrzej i mniej skrycie popiera Kosciol Katolicki w kazdym mozliwym wymiarze. I co? PO sie obraza na kosciol i zwala na niego po porazce?

    Czy mi się wydaje, czy to dzięki miękkiemu wujkowi Donkowi i wujkowi Olkowi mamy taką sytuację? Czytałem gdzieś, że w USA, gdyby jakiś klecha zasugerował, na kogo ludzie powinni zagłosować, to dostałby ostro po kieszeni (jakies ulgi podatkowe by stracił, czy cuś).

    > Ja po prostu zachwycam sie modelem polityki w ktorym nie ma zawisci i zlosci, jest skromnosc, a obaj kandydaci potrafia wzniesc sie ponad swoje ego.

    Akurat to poklepywanie się po plecach to dla mnie element tej fasady.

    > Mowisz o Putinie?
    > 1) Rosjanie nie mieli nic do powiedzenia w sprawie kto bedzie nimi rzadzil

    A w USA mają? Formalnie w Rosji byli jacyś kandydaci opozycji (jakiś Zjuganow czy cuś). W USA nie ma, bo jak czytam, zarejestrowanie się we wszystkich stanach praktycznie graniczy z cudem i kosztuje fortunę.
    Putin nie kompromituje Rosji swoim pijaństwem/nieporadnością/śmiesznością i między innymi dlatego ma takie poparcie. Oczywiście “nieładnie” eliminuje opozycję, ale w USA robi to system. Nie liczy się żadna inna partia poza dwoma klikami wyzyskującymi tę sytuację.

    > 2) Wymienil sie on sam, a nie ktos go wymienil
    > 3) Wymienil sie z gosciem ktory sie go slucha i teraz steruje z nim z tylnego siedzenia, zeby zadowolic wyobrazenie swiata o demokracji w Rosji

    Ja raczej mówiłem o Jelcynie. Czego by nie powiedzieć, Rosja powstała z kolan i myślę, że gdybyś był Rosjaninem, podobałoby Ci się to. A że nie ma demokracji? Najpierw musi być prawo, potem demokracja. Jelcynowska anarchia nie dość że nie dawała wolności zwykłym ludziom, to jeszcze zabrała im poczucie bezpieczeństwa. Putin jest na to reakcją.

    > W kazdym razie obstaje przy swoim. Obserwujemy na wlasnych oczach wschodzenie jednego z najwiekszych, jesli nie najwiekszego, polityka za naszego zycia. Polecam mu sie przygladac, bo warto.

    Well, jeśli konkurencją dla niego ma być Palin, to rzeczywiście nie ma konkurencji. Nie bardzo wiem, na czym polega według Ciebie wielkość Obamy; moim zdaniem to jak będzie rządził pozwoli nam dopiero na ocenę jego “wielkości”. A jest się czym wykazywać, bo oprócz “szitu” w Iraku i Afganistanie jest jeszcze kryzys finansowy. To że pokonał Clinton to dla mnie trochę mało…

  5. > Gdyby PO wprowadziła jednomandatowe okręgi wyborcze

    Przepraszam, a w czym JOW sa gorsze od aktualnej ordynacji jesli chodzi o “zachowywanie” demokracji? Bo chyba nie uwazasz, ze to lepiej ze glosujesz na partie niz czlowieka, prawda?

    > Po prostu stosowali inny PR – “kto nie z nami, ten UB”, a PO zaprezentowała dobrego wujka Donka. To nie jest jakaś nowa jakość.

    Nie zgadzam sie z Toba. Moim zdaniem to jest nowa jakosc. To nie musi byc nowa jakosc w faktycznej realizacji planu, ale rzadzenie to nie tylko machiavelliczne dazenie do realizacji celu. To sztuka kierowania ludzmi, inspirowania ich, dialogu, budowania atmosfery i wspolpracy. I jestem przekonany, ze moj kraj szedl ostro w dol pod wzgledem mentalnosci, gdy przywodcy poslugiwali sie sredniowiecznymi modelami myslowymi na zmiane z modelami “Polski sarmackiej”.

    > Nie spieszy się też do podpisania Traktatu Lizbońskiego.

    To czyni go odpowiedzialnym przywodca na arenie miedzynarodowej. Respektowanym i budzacym zaufanie… Prawda? A nie jakims watazka ze wschodniej europy ktory mowi jedno, robi drugie, reaguje emocjonalnie i zaleznie od tego co mu brat powie…

    > Well, może jestem chwilowo (youtube) pod wpływem niewłaściwej 😉 propagandy

    Ach, to troche wyjasnia 😉
    Ogladalem wiekszosc z tych filmikow… i moje odczucie jest takie jak po ogladaniu filmow o UFO, o falszywym ladowaniu na Ksiezycu, albo o spisku 9/11… Przygotowuje taki film grupa zapalencow ktorzy spedzaja nad tym miesiace, a moze lata, a potem syntentyzuja do formu krotkiego filmu zarzucajacego widza “faktami”. “Faktami” na ktore zadaja odpowiedzi w stylu “Sadzisz, ze jest inaczej? Zaprzecz, udowodnij, ze sie mylimy”. Zalozenie jest takie, ze widz nie ma czasu, ani energii spedzac porownywalnej liczby godzin na studiowaniu i analizowaniu danych, zwlaszcza, ze czesto udowodnienie, ze “odbicie swiatla na scianie ladownika ksiezycowego naprawde moglo miec miejsce ze wzgledu na takie to a takie wlasciwosci fizyczne” jest znacznie trudniejsze niz zbudowanie historii o tym, ze amerykanie nigdy nie wyladowali na ksiezycu bo tu, prosze, swiatelko sie odbija, a slonce mialo byc od innej strony…

    Wracjac do filmow typu Nocna Zmiana… Warto przeczytac np. tutaj: http://pl.wikipedia.org/wiki/Nocna_zmiana_%28dokument%29#Kontrowersje
    Kurski wyekstrahowal to co chcial z materialow ktore mial i dobral to tak, zeby pasowalo do tego co chcial powiedziec. Czy to ma jakis walor historyczny? Pewnie ma. Ale jest silna indoktrynacja, absolutnie nieobiektywna i nastawiona na “udowodnienie tego co chcialem udowodnic”. Radzilbym zatem ostroznie z budowaniem wizerunku swiata na podstawie takich filmow 😉

    > ale wujek Donek brał udział w uwalaniu rządu Olszewskiego.

    Ano bral. I? Obawiam sie, ze niemo zakladasz, ze rzad Olszewskiego byl dla Polski zbawieniem, i zagrozeniem dla “aparatczykow” – to wersja historii opowiadana przez pewna skrajna mniejszosc polityczna w Polsce pod okiem PiSu. Bylbym wdzieczny za dopuszczenie opcji w ktorej nie kazdy sie z tym zgadza (i co wiecej, moze sie nie zgadzac i nie byc debilem, idiota, kretynem lub agentem). Dziekuje.

    > PO na moje oko to trochę partia dawnych, a trochę obecnych służb.

    Znowu jak z reklamowki JarKacza… Wszyscy ktorzy sa przeciw nam sa agentami…

    > W swojej ulubionej demokracji masz ludzi 100-kroć bardziej zaślepionych i niskich lotów, a jednak jesteś niemal zachwycony

    Wskaz prosze takich ludzi.

    > Czy mi się wydaje, czy Palin jest kreacjonistką?

    Palin jest idiotka, ale nie to jest najwazniejsze. Zauwaz jak ona sie pojawila na scenie. Absolutnie bez wplywu partii, bez konsultacji z nikim wyciagnal ja McCain liczac na to, ze bedzie to game changer. I moglby byc, gdyby dala sobie lepiej rade w paru wywiadach, bo charyzme ma i determinacje. Ale ona juz znikla i raczej nic wielkiego nie bedzie robila do czasu gdy dowie sie troche wiecej o swiecie i bedzie gotowa startowac na prezydenta.
    Jednak ani od Palin ani od McCaina nie slyszalem takich tekstow jak od posla Gorskiego, Jaroslawa Kaczynskiego czy Jacka Kurskiego.

    Nie zrozum mnie zle. Tak naprawde to jest troche podobienstw. Konserwatysci w Polsce i w USA maja pewna szczegolna ceche ktora jest przekonanie o mesjanizmie swojego kraju. Tego kompletnie nie ma w rzadach Kanady, Szwecji czy Czech. Natomiast jakos sie tak zlozylo, ze USA “globalnym mocarstwem”, a Polska “przedmurzem Europy” albo wrecz “przedmurzem chrzescijanskiej Europy”. I stad mozna dostrzec pewne teoretyczne podobienstwa w odwolywaniu sie do Boga jako tego ktory nakazal im rzadzic i kierowac lud w strone zbawienia i tego typu brednie.
    Roznica polega na tym, ze kazdy czlonek ekipy republikanow ma w sobie wiecej skromnosci niz caly PiS razem wziety. Wiecej dystansu do siebie, wiecej pokory i wiecej szacunku do innych pogladow.

    Sorry, dla mnie facet ktory widzi swiat przez zdanie “kazdy kto chce dobrze musi mnie popierac” jest fanatykiem i sie go boje.

    Wiem, ze dla CIebie to “chlyt marketyngowy”, ale ja wole Donka ktory mowi “srednio nam ten rok wyszedl, postaramy sie lepiej w nastepnym, ale sadze, ze udalo nam sie uspokoic atmosfere” niz Kaczynskiego ktory po roku (ba! po 2 miesiacach) oglaszal, ze to zasluga jego rzadu jest wzrost gospodarczy (tak jakby gospodarka Polska reagowala na zmiane rzadu, a nie na zlozony uklad czynnikow globalnych) i ze jest “swietnie”, a Polska wreszcie jest “wolna,niepodlegla” (wczesniej nie byla) i tak dalej.
    Kaczynski jest zaslepiony i to usuwa z niego taki zawor bezpieczenstwa. On chce dobrze dla Polski. Ja to wiem. Ale on nie jest w stanie odroznic kiedy mu sie udaje a kiedy nie, bo nie umie spojrzec na siebie samokrytycznie.

    Mowie o takiej formie dystansu. 3 dni przed wyborami, McCain przegrywa. Wystepuje w SNL: http://www.nbc.com/Saturday_Night_Live/video/clips/update-sen-mccain/805401/

    Dopuszczam mozliwosc, ze dla Ciebie to “fasadowosc” , “marketing” itp. No coz… Mamy inny odbior rzeczywistosci i obawiam sie, ze dla Ciebie wszelkie przejawy samokrytycyzmu, humoru czy pokory beda “marketingiem”, bo nie tego szukasz w polityce i nie wierzysz zeby ktos tak mogl robic “naprawde”…

    > Czy mi się wydaje, czy to dzięki miękkiemu wujkowi Donkowi i wujkowi Olkowi mamy taką sytuację?

    W sensie?

    > Akurat to poklepywanie się po plecach to dla mnie element tej fasady.

    No wlasnie… Nikt nie moze byc normalny, rozsady, odpowiedzialny, spokojny, lagodny, miec w sobie pokore, szacunek dla innych, dystans do samego siebie, samokrytyke, uczciowosc, brak manii wielkosci czy umiec godzic sie z rzeczywistoscia i nie obrazac na nia. Jesli ktos tak robi to jest to fasada i marketing. tak? autentyczne jest tylko zapluwanie mikrofonu przez kaczynskiego krzyczacego o wielkiej polsce ktora on zrobi.

    > A w USA mają?

    Tak, maja. W tych wyborach wybierali miedzy Clinton, Edwardsem, Obama, McCainem, Guillianim, Huckabeem, Paulem i Romneyem.
    Kazdy z nich jest kompletnie inny. Kazdy z nich ma inny program dotyczacy praktycznie kazdej z waznych dla amerykanow kwestii.
    To jest wybor. To jest wybor w ramach demokratycznego systemu wyborczego.
    Efekt jest taki, ze prezydentem zostal Afro-Amerykanin. I jest to przelom na skale kilku tysiecy lat naszej cywilizacji. I wygral glosami obywateli, ktorzy mogli zaglosowac na bialego weterana kilkajac inny krzyzyk. To jest demokracja.

    Ja rozumiem, ze jestes sceptyczny, ze masz w sobie duzo cynizmu i przekonania, ze wszystko to uklad i wszyscy oszukuja i wszystko jest udawane i “grupa trzymajaca wladze” czy w Polsce czy w USA wszystko kontroluje. Ale zanim zaczniesz siac oskarzenia i dewaluowac cale systemy polityczne, moze najpierw spedz troche czasu uczac sie o tym. I podpowiedz. Filmiku YouTube jacka kurskiego nie sa najlepszym mateiralem do nauki.

    > Formalnie w Rosji byli jacyś kandydaci opozycji (jakiś Zjuganow czy cuś).

    Nie wiem co odpowiedziec… naprawde. Sa takie granice za ktorymi nie mam pewnosci czy istnieje sens dyskutowac temat. Jedna z nich jest ktos sugerujacy, ze system polityczny w USA i Rosji jest podobny.

    > W USA nie ma, bo jak czytam, zarejestrowanie się we wszystkich stanach praktycznie graniczy z cudem i kosztuje fortunę.

    Tak samo jak w Polsce, Rosji, Niemczech, Francji, Uk i innych systemach politycznych. Demokracja wspolczesna daje znaczaca przewage tym, ktorzy maja pieniadze.
    Najwieksza roznica miedzy wiekszoscia tych panstw a USA jest model finansowania kampanii, dzieki ktoremu facet, ktory nie mial zadnych pieniedzy i zadnego wsparcia od swojej partii – Barack Obama – zdolal zorganizowac najbardziej fascynujaca kampanie wyborcza w historii, ktora zmieni na zawsze sposob finansowania kampanii z obiadkow dla grupy lobbystow (tak robila Clinton, McCain i wlasciwie wszyscy inni) na spolecznosci lokalne zbierajace po 5-20$ od milionow ludzi, ktorzy zdecyduja sie pomoc.

    Poczytaj o jego kampanii: http://en.wikipedia.org/wiki/Barack_Obama_presidential_campaign,_2008

    > Oczywiście “nieładnie” eliminuje opozycję, ale w USA robi to system. Nie liczy się żadna inna partia poza dwoma klikami wyzyskującymi tę sytuację.

    Po raz kolejny staje na granicy sensownosci dyskusji. Wybacz. Wiesz cos o lagrach? Wiezieniach? Morderstwach dziennikarzy? Otruciach? Chcesz porownywac polityke USA i Rosji dalej?

    > Czego by nie powiedzieć, Rosja powstała z kolan i myślę, że gdybyś był Rosjaninem, podobałoby Ci się to.

    Nie nakladaj innym Twojego spojrzenia na swiat. Dla mnie polityke nie polega na powstawaniu z kolan za wszelka cene i nie polega na budowaniu “silnego kraju X” przez jego wladcow. To model myslenia ze sredniowiecza. Mamy XXI wiek i nie za bardzo obchodzi mnie czy moj kraj jest “potezny”, “wazny”, “powstaje z kolan”. Znacznie bardziej obchodzi mnie czy zyje mi sie dobrze, spokojnie, bez awantur, moge pracowac i zarabiac pieniadze, rozwijac sie w dziedzinach ktore mnie interesuja itp. Znacznie bardziej podoba mi sie myslenie o polityce w Szwajcraii, Estonii, Kanadzie niz myslenie o polityce w Polsce. Tam nikt nie musi budowac swojego honorku i ego na roli swojego kraju i to za wszelka cene.
    Wiec odpowiedz jest – nie. Nie podobalo by mi sie to. Czulbym sie koszmarnie.

    > Well, jeśli konkurencją dla niego ma być Palin, to rzeczywiście nie ma konkurencji.

    Konkurencja w tej dyscyplinie, w moim przekonaniu, sa wszyscy zyjacy politycy. Sarkozy, Merkel, Putin, McCain, Bush, Blair, dodaj sobie kogo chcesz.

    > Nie bardzo wiem, na czym polega według Ciebie wielkość Obamy;

    Na tym, ze jest piekielnie inteligentny, elokwentny, ma bardzo wysoka Inteligencje Emocjonalna, jest skromny i rozsadny. Polecam poczytanie jego ksiazki ktora pisal dlugo zanim wystartowal w kampanii. Ten facet patrzy na swiat i polityke inaczej niz wszyscy inni ktorych obserwuje. Jest jedynym znanym mi politykiem ktory potrafi mowic o dzisiejszym konflikcie miedzy republikanami a demokratami wtracajac Platona, Russoe, Hobbesa, czy Pattersona.
    Zna i czyta filozofow, zna dobrze wlasna konstytucje, umie inspirowac, ma wizje, nie ma kompleksow ktore leczy budujac ego. Jest skuteczny, ale “miekka sila” a nie “twarda”. Uwazam, ze to polityk przyszlosci.

    >moim zdaniem to jak będzie rządził pozwoli nam dopiero na ocenę jego “wielkości”.

    Och, oczywiscie. Na razie ja bardziej przepowiadam. Pisze, ze sadze, ze bedzie on wielki. I ze polecam go obserwowac, interesowac sie nim, czytac o nim i przeczytac przynajmniej “Audacity of Hope” – jego ksiazke o polityce.

    > A jest się czym wykazywać, bo oprócz “szitu” w Iraku i Afganistanie jest jeszcze kryzys finansowy. To że pokonał Clinton to dla mnie trochę mało…

    Zgadzam sie. Ja stawiam pewna teze. Czy sie obroni? Zobaczymy. Ale powtorze. Polecam mu sie dokladnie przygladac. Warto. Facet ma styl, klase i trzyma poziom. Zapowiada sie na fantastycznego lidera.

  6. Tak w paru kwestiach…

    Na początek wyjaśnienie – z dwojga kandydatów poparłbym Obamę, ale nie uznaję go za Proroka-Mesjasza. ;-))

    Wewnątrzpartyjna demokracja w Usiech jest znacznie większa niż w Polsce. W Polsce jest niewyobrażalne, żeby za życia Kaczora i Donalda kandydatem PO na prezydenta był ktoś inny niż Słońce Kaszub, a PiS-u brat swojego brata. Nie-da-się. Natomiast w USA partie – o masowym, wielomilionowym członkostwie – są wewnętrznie demokratyczne i pozwalają szerokim masom ludzi ustalić kandydatów. I jeszcze w 2006 wszystkie elity liberałów popierały żonę Billa, a republikanie byli pewni, że “America’s Mayor” Rudy Giuliani będzie następcą Dablju. Tymczasem niespodzianka, demokratyczne wybory wstępne (słowo “prawybory” jest tu mylące, nie ma tu nic wspólnego z “Prawyborami we Wrześni” czy innej Koziej Wólce) wyłoniły Obamę, a republikańskie – McCaina. Faktycznie obaj raczej nie z głównego-eliciarskiego nurtu obu z partii.

    I tutaj wielka demokracja zaczyna zgrzytać (a jak zazgrzytała w 2000 roku na Florydzie, ha! – prezydentem powinien zostać Gore, ale – upraszczając – Bushowi głosy liczył jego własny brat). Wybór kandydatów na wiceprezydenta to już decyzja czysto taktyczna, dyktowana przez sztab i Komitety Narodowe obu partii.

    DNC wiedział, że Obama ma słabe poparcie wśród białych robotników, więc na wiceprezydenta wystawił Bidena, gościa wywodzącego się z małomiasteczkowego proletariatu (Scranton, Pensylwania). McCain z kolei, mający opinię wstrętnego lewaka w ramach GOP, dostał jako partnerkę przedstawicielkę najbardziej czarnogrodzko-odczapistycznego nurtu Partii Republikańskiej, Sarę Palin, wyznającą dyspensacjonalistyczną wersję protestantyzmu (na marginesie, w skrócie ich credo wygląda tak: Biblia jest słowem Boga i należy ją traktować dosłownie; Ziemia ma 6k lat; koniec świata już trwa, a właściwy Armageddon to wojna Żydów z Arabami, dlatego trzeba ją rozniecać, bo jak się wzajemnie pozabijają, to pojawi się Jezus Ch. i wszystkich Prawdziwych Wierzących weźmie prosto do nieba, praise-the-lord! — ja nie żartuję, oni naprawdę w te brednie wierzą!).

    Natomiast, kiedy kandydat już zostanie wybrany przez Dems i GOP, to nikt inny nie ma szans. Nawet jakby miał chęć i pieniądze. Przykład? Niepodważalnym faktem jest, że w paru stanach odmówiono rejestracji kandydatów Partii Libertariańskiej (przechrzczonego na libertarianina oszołoma-konserwatysty Boba Barra) i niezależnego kandydata centrolewicy Ralpha Nadera za to, że podpisy dostarczyli trochę za późno. Tak samo “za późno” podpisy dostarczyły sztaby McCaina i Obamy, ale… im wolno. Obama i McCain znaleźli się na kartach wyborczych, Barr i Nader nie. “Bo co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie”.

    gandalf, mylisz się mówiąc, że Kościół w USA się nie wpieprzał w wybory. Wpieprzał się, któryś katolicki biskup nawet ogłosił, że “nie wolno katolikom głosować na kandydata, Który Popiera Zabijanie Dzieci Nienarodzonych”). I różne odłamy popieprzonego protestantyzmu, z kościółkiem Sary P. w Juneau, otwarcie popierały GOP. (pastor Wright, kumpel Obamy, to też niezły świr, choć teologia wyzwolenia nie jest aż tak po***ana jak dyspensacjonalizm ;)).

    Z kolei, owszem, “liberalne” media poparły Obamę. Oficjalnie poparły go New York Times i Washington Post, a stacje takie jak MSNBC (tak, tak, “MS” oznacza tutaj ni mniej ni więcej niż “Microsoft Corporation”) były otwarcie pro-obamowskie. Konserwatywne media poparły McCaina (FOX, Washington Times).

    I dalej…

    Stawiasz McCaina jako wzór, jak powinien zachować się przegrany. Ok. Oglądałem jego przemówienie live w MSNBC i przyznaję ci tu rację. Ale…
    No właśnie, ale. Obrzucanie błotem przeciwnika, jakie stosowała GOP sprawia, że Dziadek z Wehrmachtu to pryszcz. Jacek Kurski to nie Karl Rove.

    O PiS – przy całym moim obrzydzeniu do tej bandy – nie można powiedzieć, że organizował seanse nienawiści, jakie organizowała w Redneckistanie Sarah Palin. Tymczasem babsztyl ten organizował spotkania wyborcze pośród motłochu, któremu wmawiał, że Obama jest terrorystą. Skutek? Redneckowski motłoch wrzeszy “kill him”, a pani Sarah jakby nigdy nic kontynuuje. Kaczyński by tak nie zrobił, nawet Jarek. (uprzedzając – wyskok Górskiego w Sejmie to jednak co innego niż zachowanie samego kandydata na VP).

    Wracając do samego Baracka Husseina Obamy… Niewątpliwie, jest to przełom w państwie, w którym jeszcze 60 lat temu czarni byli traktowani jak Polacy w Generalnej Guberni. Faktem jest to, że BO postawił na kampanię budowaną przez doły (grassroots), zdecydowanie niezależnie od wierchuszki PD. Faktem jest, że jest pierwszym człowiekiem na tym stanowisku, który rozumie to, co określamy buzzwordem “społeczeństwo informacyjne” (a McCain nie potrafi wysłać mejla), że (zwłaszcza obserwując jego nominacje na stanowiska osób zajmujących się IT i telekomunikacją w ekipie transformacyjnej) ma szansę utrzymać net jako strefę wolności (choć zobaczymy, czy ci ludzie dalej będą w jego teamie po 20 stycznia), daje szansę na zakończenie imperialistyczno-naftowej wojny w Iraku (ale nie sądzę, żeby burdel po Bushu zdołał posprzątać tak szybko, jak obiecuje; co więcej: USA zrobiły w Iraku taką jesień średniowiecza, że kiedy się wycofają, może wcale nie być lepiej) i, co cholernie ważne, jest politykiem świeckim, który da pierszeństwo naukowcom a nie kreacjonistom.

    Tak więc myślę, że warstwie tego, co Źli Marksiści nazywają “nadbudową”, ma szansę sporo dokonać, a przynajmniej cofnąć kretynizmy Busha. Co do “bazy” – nie sądzę. GOP jest w błędzie strasząc USAnów mitycznym “socjalizmem” – żadnej powszechnej opieki zdrowotnej nie będzie, z tej prostej przyczyny, że korporacje farmaceutyczne i medyczne są silniejsze od niego. I nie będzie tak, że światło proroka Baracka padnie na wyznawców Złotego Cielca z Wall St., którzy nawrócą się na dobrą drogę i zaczną myśleć o biedakach z Main Street. Kto w to wierzy, jest bardziej naiwny niż ja w 2001, kiedy głosowałem na $LD. Ale zaj*biście byłoby, gdybym się w tej kwestii mylił. 😉

    Podsumowując, lewak we mnie wolałby prezydenta Nadera, realista i konserwatystożerca cieszy się z wyboru Obamy. A liberał we mnie cieszy się, że po ponad dwustu latach udało przełamać się supremacjonizm w USA. No i jest coś niesamowitego w tym, że to z partii historycznie odpowiedzialnej za niewolnictwo – Partii Demokratycznej – wyszedł pierwszy czarny prezydent. 🙂

  7. Marcoos:

    1) Co do Florydy, gdyby nie Nader, to Gore i tak by wygral 😉 Przedwczoraj na wykladzie mielismy dwoch senatorow US (republikanin i demokrata) i oni wlasnie zwracali uwage, ze choc koncepcja wielu partii jest zgodna z duchem demokracji i piekna, to w stanach czasami wlasnie dziala tak, ze szkodzi temu kto powinien wygrac 😉
    2) Masz racje, ze Kosciol wpieprzal sie w wybory, ale nikt nie “stawial” na kosciol. W sensie ze GOP nie dogadywal sie z ksiezmi i nie lizal im d… i McCain nie jezdzil po kosciolach i na ichniejszej Jasnej Gorze nie deklarowal ze Bog chce zeby on wygral.
    3) “Obrzucanie błotem przeciwnika, jakie stosowała GOP sprawia, że Dziadek z Wehrmachtu to pryszcz. Jacek Kurski to nie Karl Rove.”
    Nie do konca sie zgodze. Mam poczucie, ze w USA znacznie rzadsze sa skrajne wystapienia klasy Palin krzyczacej o Obamie ktory sie kumpluje z terrorystami. Zdarza sie tak raz, moze dwa na kampanie. W Polsce nie trzeba kampanii, zeby !!!liderzy!!! partii mowili o oponencie jako o idealnym zlu wcielonym, bekarcie szatana ktory chce zniszczyc Polske i Polakow i tak dalej. Kaczynski mowi takie zdania przy kazdej okazji. Bezkarnie. Nie wyobrazam sobie McCaina czy nawet glupiutkiej Palin mowiacych cos takiego. Oni raczej (wiem, wiem, z “poprawnosci politycznej”) powiedza, ze sie z Obama nie zgadzaja, ze ich wizje sie roznia itp. Ale nie zwyzywaja go od wydmuszek, debili i nie oskarza o zle intencje! W ogole zauwaz, ze w USA politycy zakladaja, ze ten z kim sie nie zgadzam ma dobre intencje, chce dobrze dla kraju tylko sie myli. W Polsce zakladamy, ze ten kto ma inne poglady ode mnie chce zle dla kraju, jest szkodliwy i celowo niszczy.
    4) “żadnej powszechnej opieki zdrowotnej nie będzie, z tej prostej przyczyny, że korporacje farmaceutyczne i medyczne są silniejsze od niego.”

    Mysle, ze niedoceniasz roznic miedzy polskim spoleczenstwem a amerykanskim. W USA nie bedzie powszechnej opieki zdrowotnej bo nie chca jej obywatele. W USA istnieje bardzo silnie zakorzeniony mit samodzielnosci. Kazdy sam daje sobie rade. W Polsce polityk obiecuje ze *zrobi dla obywatela* a obywatel chce zeby *rzad mu dal prace*, *rzad dopilnowal, zeby obywatel byl ubezpieczony* i tak dalej. w USA obywatel na ile sam ma mozliwosc podjecia decyzji bylby obrazony gdyby polityk powiedzial, ze lepiej zeby panstwo zajelo sie tym, bo obywatel sobie nie da rady. (nota bene, McCain zaatakowal w jednej z debat Obame pytaja czy ten sadzi, ze obywatele sami nie umieja podjac decyzji o ubezpieczeniu a Obama musial sie mocno tlumaczyc).
    Polska jest krajem chciejskim. Krajem wysokich oczekiwan spolecznych i postawy roszczeniowej. USA znacznie mniej i generalnie w USA i Kanadzie programy Obamy dotyczace miejsc pracy, ubezpieczen zdrowotnych itp. sa dosc newralgiczne bo ocieraja sie o zarzucenie obywatelowi, ze panstwo ma cos robic za niego, a tego obywatel nie znosi. Zatem masz racje, ze GOP przesadza straszac, bo Obama jest pod wzgledem socjalistycznosci gdzies miedzy Korwinem a cala reszta naszej klasy politycznej (czyli nadal skrajnie liberalny), ale powodem nie sa koncerny tylko mentalnosc.

    Gdybym mial strzelac co do powodow takich roznic, to wskazalbym na to co odczuwa sie bedac tutaj. Ze moi pradziadowie (i moich kolegow, kolezanek, itp.) w Polsce byli chlopami, albo szlachcicami, ale znacznie czesciej chlopami. Mieli pana, ziemie, obowiazki i nieliczne prawa. To jak im bylo zalezalo od tego jakiego mieli pana.
    Wiekszosc ludzi tutaj ma pradziadow ktorzy byli traperami, mysliwymi, osadnikami. Odszczepiencami ktorzy mieli odwage rzucic stara europe i przybyc na nowe lady i odkrywac idac na polnoc. Zdani na siebie, na swoja strzelbe, psa, przyjaciol. Jak chcieli miec bezpiecznie to zakladali straz osiedlowa i tak robia do dzisiaj, jak chcieli miec transport to sobie budowali, i tak robia do dzisiaj. Idea panstwa “dajacego” mi cos jest znacznie, znacznie slabsza. Kazdy obywatel chce sobie sam dac rade jest bardzo samodzielny i rozwiazuje sam swoje problemy.
    Podobnym rozumowaniem mozna dosc latwo wyjasnic mobilnosc amerykanow (srednio 5 zmian miejsca zamieszkania w ciagu zycia) i brak mobilnosci Polakow (to jest moja ojcowizna i tu bede siedzial, i chuj mnie obchodzi, ze praca jest w innym miescie) ktore skutkuje katastrofalnym bezrobociem strukturalnym.

    Co do jego szans na “zmiane”. Podtrzymuje moje przekonanie, ze rzad w USA jest silnie oplecony grupami lobbystycznymi i bedzie Obamie bardzo ciezko duzo pozmieniac. Do tego dochodzi to co powiedzial Lessig (patrz, moj nastepny post), ze Obama najpierw musi zebrac ekipe ktora upora sie z kryzysem, a potem najlepiej by bylo wymenic ta ekipe na innych ludzi ktorzy lepiej nadaja sie do powaznych zmian.
    Zatem obawiam sie, ze w wielu kwestiach Obama jakby chcial to nie bedzie mogl radykalnie nic zmienic. ale wierze, ze bedzie zmienial powoli, spokojnie, drobnym krokami tam, gdzie mu pozwola wybrac. Ze za kazdym razem gdy bedzie mogl sam podjac decyzje, czy to w kwestii aborcji, emisji gazow, politki miedzynarodowej, informatyzacji, tam wybierze “dobrze” (w moim swiatopogladzie). I za 4 albo 8 lat zostawi ten kraj znacznie lepszym niz byl dotychczas, nie dlatego, ze jest demokrata, bo to nie jest wazne, tylko dlatego, ze jest unikalna na skale swiata osobowoscia ktora mam nadzieje, bedzie wzorem dla nowej klasy politycznej takze w Polsce (oby!). Ze mlodzi politycy takze zainspiruja sie jego osobowoscia i zamiast probowac byc jak Tusk czy Kaczynski czy Napieralski czy Pawlak beda chcieli byc jak Obama. Moze republikanski, ale Obama.

Comments are closed.