Najnowszy sondaż OBOPu – PO 38%, Tusk 45%.
Pewnie myślicie, że jak na zwolennika PO przystało, cieszę się niezmiernie? Nie dokładnie…
Po kolei. Gdyby PO miało rządzić samodzielnie, posiadając ponad 50% miejsc w sejmie, mielibyśmy sytuację niezłą. PO jest partia rozsądną, centrową, dzięki czemu nie muszą się jej za bardzo obawiać ani lewacy, ani prawicowcy, dość skonsolidowaną (znacznie bardziej od AWS-u, chyba na poziomie SLD z początku swoich rządów), ma jasny program polityczny, a w dzisiejszym państwie czwarta władza (media), potrafi dopilnować, żeby opłacało im się go realizować… Ogólnie jest nieźle.
Poza dwoma “ale”.
Jeden – PO nie posiada wystarczająco dużo ludzi. Żadna partia w Polsce nie posiada wystarczająco dużo specjalistów, żeby samodzielnie obsadzić nimi stanowiska. A jednocześnie nie wierzę nikomu, kto mówi, że nie będzie swoimi ludźmi obsadzał… Wszystkie te ponadpartyjne Cimoszewicze są dla mnie tak wiarygodne jak reklama Constaru.
PO potrzebuje sojusznika, który dostarczy mu fachowców, inaczej PO nawet mając dobrą wolę, będzie obsadzało ludźmi nienadającymi się.
Dwa – PiS ma jeden ogromnie ważny plus dla mnie. Jest za karą śmierci. Jeśli nie będzie w koalicji, nie będzie miało szans na debate w tej sprawie.
Dlatego wolałbym jednak koalicję z PiS, ale przy miażdżącej przewadze PO, przy której PiS nie będzie mógł realizować swoich despotyczno, katoprawicowo, radio-maryjnych punktów.
Tusk w pierwszej turze. Nieźle. Prowadzi świetną kampanie, taka nagroda byłaby zaskoczeniem. Pokazałaby, że Polacy doceniają odejście od brutalnej kampanii, chamstwa, prostactwa, że głosują na człowieka odpowiedzialnego, spokojnego, rzeczowego, mądrego, uprzejmego… Choć przecież nie wszyscy mają poglądy centro-prawicowe, to głosują na prezydenta, który daje szansę na normalność.
Jednak obawiam się wówczas rozczarowania. Tusk i PO, jeśli dojdą do władzy, będą robić rzeczy niewygodne… Te które powinny były być robione przez ostatnie 15 lat, ale których kolejne rządy bały się robić, będą reformy takie jak plan Hausnera, jak plan Balcerowicza… Ludzie będą reagować nerwowo, chyba, że PO uda się wytłumaczyć, dlaczego, po co, i zdobyć zaufanie ludzi.
Niestety doświadczenie pokazuje, że do dziś nie umiemy docenić największego geniusza polskiej gospodarki, Balcerowicza, i tego co zrobił. Nie umiemy docenić do tego stopnia, że na chamskim, głupim haśle “Balcerowicz musi odejść” jakiś kretyn może robić karierę polityczną. To, że żyjemy dziś na tym poziomie, a nie na poziomie Białorusi zawdzięczamy jemu. A on płaci społeczną karę – to dowód, że społeczeństwo nie rozumie powiązania między monitorem na którym ogłąda strony internetowe w swoim domu, a tym co zrobił Balcerowicz. Nie rozumieją, że bez tego nie stać ich by było na chleb pod koniec miesiąca, ponieważ inflacja wzrosłaby od ostatniej wypłaty o 200%. Że nie bylibyśmy w żadnej Unii, żadnym NATO, tylko gdzieś na poziomie Białej Rusi…
Podobne reformy, choć nie na taką skalę, MUSI wprowadzić rząd PO. I dlatego taki hurraoptymizm społeczeństwa, które z całą pewnością tych reform nie zrozumie martwi mnie. Bo oznacza tylko, że jesteśmy jak chorągiewki na wodzie, i miesiąc po wyborach poparcie dla PO i Tuska może spaść do 10%… Zwłaszcza, jeśli będą oni konsekwentnie realizować obietnice wyobracze… Wot, i nasza Polska 🙁
Druga sprawa. Cytat z Cimoszewicza z debaty wyborczej z Tuskiem:
Stwierdził, że nawet jeśli po zmianach nikt nie będzie płacił wyższych podatków, to najubożsi i tak stracą. Bo po wprowadzeniu liniowej stawki VAT znacząco spadną wpływy do budżetu. Trzeba więc będzie ograniczyć wydatki budżetowe, które w głównej mierze trafiają dziś do najuboższych.
Jeśli dziś, w państwie socjalistycznym, w którym znaczną część dochodu każdego polaka zabiera państwo, a tym którym udało się, i są bogaci, państwo zabiera nawet 50% ich dochodu (podkreślam – ludziom, którzy ciężką pracą dorobili się do poziomu bycia bogatymi, państwo zabiera 50% tego co uczciwie zarabiają!), a członek rządu oświadcza, że większość z tego idzie na najuboższych, a jednocześnie najuboźsi żyja w takiej nędzy, to coś tu jest k***a nie tak. I mam to frapujące przeczucie, że logika tego rozumowania rozbija się o to, że jednak większość z pieniędzy budżetu nie idzie na najuboższych, ba!, podejrzewam, że na najuboższych idzie żałosna mniejszość, podczas gdy zaskakująca większość ginie w czeluściach zawiłego systemu władzy.
Zresztą – w końcu to Cimoszewicz, nie?