Heh, social web… temat do żartów, kpin, wielcy polskiego piekiełka webowego przepowiadają kolejną bańkę, śmieją się z dzieci neostrady i tak dalej.
No a tu proszę, wczoraj trafiłem na kicesie. vlog, o którym nawet nie śmiałem marzyć.
Genialne w formie i treści, płynne, proste, szczere, momentami bolesne.
Słuchanie jej vloga, to logiczna przygoda, może dlatego, że tak zgodne z moimi poglądami, ale też dlatego, że autorka odważnie, spokojnie i rzeczowo rozprawia się z mitami, bzdurami, lękami… i smutną rzeczywistością, która w zakresie wiedzy o seksie jest znacznie smutniejsza w Polsce niż za wielką kałużą.
Obejrzałem na razie wybiórczo kilkanaście wpisów, i nie mam najmniejszych wątpliwości, że jest to, moim zdaniem, najciekawsza rzecz w Internecie z jaką spotkałem się w tym roku.
Nasza-klasa? Heh… ex-netscape istnieje juz z 10 lat. Zamknięcie napisy.org? Dowód na archaiczność naszego prawa. Android? Naturalna ewolucja rozwiązań programistycznych…
To o czym tu piszę, to zmiana na poziomie kulturowym. Młoda dziewczyna mówiąca o seksie. Nie pouczający nauczyciel, prof. Lew-Starowicz, nie Kinsey, normalny człowiek. Taki sam vlog mógłbym prowadzić ja, Ty drogi czytelniku, czy Twoj były partner. Samo to, że się na to zdecydowała, i że wybrała taką formę, dowodzi że przekroczyła pewien próg, otwartości, naturalności, szczerości.
Nie dostrzegam w niej zapędów ekshibicjonistycznych, potrzeby dowartościowania, kompleksów, ani manii wielkości. Jest do bólu normalna, a przez to wdzięczna, szczera i autentyczna w tym co mówi.
Pierwsza rzecz jaka przychodzi mi do głowy to: ten vlog powinien zagościć jako lektura obowiązkowa na zajęciach z wychowania seksualnego w polskich szkołach.
Smutna rzeczywistość jest taka, że nie znam dziewczyny w Polsce, która nie miałaby traumy po jakimś chorym, nienormalnym, szowinistycznym facecie. Dziewczyny, która nie wspominałaby relacji seksualnej z kimś traumatycznie. Polacy, mężczyźni, są pod tym względem dzikusami, absolutnie niewychowani, nie wykształceni, zacofani. W efekcie krzywdzą.
Do tego można dołożyć zaślepienie własną pychą, brak samokrytycyzmu i nieumiejętność przyjmowania lekcji, wynikająca z braku pokory. Jesteśmy w średniowieczu.
Dziś czytałem w gazecie wypowiedź dziewczyny, na temat tego, dlaczego Polki wyjeżdzające za granicę tak łatwo się “puszają” tam. Bo pierwszy raz stykają się z szarmanckimi, miłymi mężczyznami, którzy się o nie starają. Nieobyte, nieprzyzwyczajone, łapią haczyk. So true…
Dołóżmy List ojca do koleżanki swojego syna, Kryzys Męskości i mamy pętlę. Łatwe dziewczyny, które nie stawiają żadnych wymagań, chamscy i aroganccy chłopcy, od których nie wymaga się nic. Nie ryzykują odrzucenia jeśli będą bili, gwałcili, i traktowali swoją dziewczynę jak szmatę. I tak znajdą następną. Mogą wyglądać koszmarnie, zachowywać się żałośnie, a jakiś “lachon” i tak się znajdzie i, jak to napisała autorka w Kryzysie Męskości sam nie wyjdzie z dyskoteki, koleś może stać pod ścianą, palcem nie kiwnąć i przebierać w “towarze”, który w ramach rewolucji seksualnej i równości płci, ubiera się tak skąpo, jak kiedyś ubierały się tylko tanie prostytutki i porusza tak wyzywająco, że trudno myśleć o niej w innych kategoriach ciesząc się, że “ma prawo tak robić”.
Nie twierdzę, że nie ma w Polsce dobrych kochanków, z pewnością są. Ale przytłaczająca większość jest koszmarnych, i smutne jest to, że większość mężczyzn wolałaby nieoglądać takich vlogów, bo są tak pewni, że są świetni, a ich kobiety spędzą być może życie nie wiedząc czym jest orgazm, poczucie bezpieczeństwa, akceptacji w czasie seksu, kochając się “po polsku” – po ciemku, cicho, bez dyskusji, spolegliwie. A te dumne samce dalej będą pewne, że ich kobiety krzyczą z zachwytu nad ich umiejętnościami, a nie z bólu, lub milczą z przejęcia a nie z zagubienia…
Kicesie dostaje ode mnie ogromnego plus. Jej vlog uważam za ważniejszy krok w rozwoju Internetu niż jakikolwiek wielki serwis w tym roku. 🙂
Myślę (ma nadzieję), że mylisz się. Jakoś cieżko mi w moim osobistym otoczeniu znaleźć przykłady zdziczenia, etc (co więcej, łatwiej mi znaleźć takie przykłady wśród kobiet). Co prawda w dalszym otoczeniuy sprawa wygląda inaczej, ale to nadal nie jest próba reprezentatywna.
O swoją drogą dziewczyna jest interesująca.
Nie wierzę. Kawałek Świata zjeździłeś i naprawdę nie zauważyłeś, że tylko na wschód od Odry kobiety puszcza się przodem i otwiera im drzwi? Że w krajach tzw. “Zachodu” kwiaciarnie sprzedają prawie wyłącznie kwiaty doniczkowe? Że poza Polską ciężko jest znaleźć kraj, w którym mężczyźni pomagają kobietom z bagażami w pociągach?
Ja odnoszę dokładnie odwrotne (od Twojego) wrażenie, że to na skutek kontaktów z zachodnim zdziczeniem obyczajów coraz częściej zauważam sytuację, w której siedzący mężczyzna rozmawia ze stojącą kobietą.
rzyjontko: Och, zauwazylem, tylko, ze… to … jest pozorne.
Mowie o tym co jest opisane w podanych wyzej dwoch artykulach.
tzn. zwalnianie krzesla nie jest dokladnie tym zakresem relacji o ktorym mowie, i choc na pewno czesciej widuje to w Polsce niz w Stanach, to rowniez w Polsce (wbrew pozorom) czesciej widuje przedmiotowe traktowanie kobiet, wykorzystywanie, patologiczne zwiazki, w ktorych dziewczyna jest “bo go kocha”, a chlopak bo mu wygodnie.
I wlasnie dopiero z perspektywy pobytu gdzie indziej, przeraza mysl ile dziewczyna, ktora poza tym zwiazkiem jest normalna, rozsadna, jest w stanie w nim zniesc.
A mnie się wydaje, że wynika to z tego, że w Polsce i poza granicami naszego kraju miałeś po prostu do czynienia z odmiennymi grupami ludzi. Ja na przykład chodziłem do podstawówki w łódzkim śródmieściu, gdzie moimi kolegami byli ludzie z bardzo różnych grup społecznych. Miałem też takich kolegów, do których pewnie bym się dzisiaj już nie przyznał (choć mam nadzieję, że wiodą stateczne i dostatnie życie). Jak wyjechałem na studia do Niemiec, to nie miałem już kontaktów z “takimi” ludźmi. Mimo to jestem przekonany, że również w Niemczech (i innych krajach także) jest cała masa patologicznych związków – po prostu nikt mi się nigdy z czegoś takiego nie zwierzał – czy to ze względu na różnice kulturowe, czy ze względu na brak zaufania, czy też po prostu dlatego, że miałem do czynienia z niereprezentatywnym podzbiorem społeczeństwa.