Przyjechał dziś do Polski papież. Jakżeż to pięknie, że w naszym katolickim domu, papież czuje się tak dobrze, że czyta te swoje kartki z polskimi zdaniami zapisanymi w niemieckiej transkrypcji fonetycznej, aby jeszcze bardziej pozwolić poczuć, że to nie żaden Benedykt XVI, papież kościoła katolickiego przyjechał, a przynejmniej nie to jest ważne, tylko przyjechał następca Jana Pawła II, jego przyjaciel, który podąża jego ścieżką, odwiedza jego miejsca, robi te same gesty, mówi te same prawdy, i generalnie jest w Polsce traktowany jako taki niezbyt dokładny sobowtór, który ma za zadanie odgrzać emocje jakie żywimy do poprzedniego.
Zastanawiam się, czy polacy kiedyś pozwolą mu być sobą, Niemcem, mówić po niemiecku, nie być takim poglilotą jak Jan Paweł II, nie odwiedzać tych samych miejsc, nie słuchac Barki (która możliwe, że wcale, ale to wcale, ulubioną piosenką Benedykta nie jest), jeść kremówek (jak wyżej), oglądać meczów Cracovii i tak dalej?
Jedyne co wyrwało mnie dziś z przeświadczenia, że cała Polska zapatrzona w Benedykta, szuka w nim tak naprawde Jana Pawła, co musi Benedykta choć trochę irytować, bo choćby nie wiem jak był spokojny, to do cholery jasnej, tak się złożyło, że jest papieżem, a nie sobowtórem JPII, i chciałby pewnie powiedzieć coś od siebie, pójść swoją drogą, a nie być bez przerwy porównywany do poprzednika i pilnowany, aby stanął w tym samym miejscu “co nasz kochany JPII w 1978”, i powiedział te same słowa, i żeby rękę unosił tak jak poprzednik itp…
No więc jedyne co mnie wyrwało z tego stanu absolutnego zapatrzenia w człowieka, który musi czuć, że ludzie nie patrzą na niego, tylko na cień tego na kogo chcieli by patrzeć, to niezastąpiony, arogancki jak zawsze, Kaczyński, który postanowił, pewnie za namową swoich ludzi od PR, że właśnie z piapieża skorzysta, aby odbudować swój wizerunek i mówił dłużej na lotnisku niż gość, choć chyba nie jego chcieli ludzie słuchać, dzięki czemu wszystko się opóźniło, a Warszawa dostała piękne korki.
A wizerunek odbudować musi, bo do cholery co to jest, żeby ciągle występował w TV Gosiewski, z Cymańskim i J. Kaczyńskim, a nie Prezydent? No to mamy…
Miałem też przyjemność oglądać dziś TV przez dosłownie 40 minut. Studio papieskie w TVN24. Przejęzyczenia i twierdzenia:
- Papież jest dla polaków następcą Chrystusa! To znaczy, zastępca miałem na myśli… (ekspert w studiu. Dan Brown może się schować!)
- Papież powiedział nam, na spotkaniu z duchowieństwem, że wielu polaków wyjeżdza za granicę i kapłani powinni za nimi podążyć… (ksiądz ekspert w studiu – czego jak czego, ale ksiezy i kosciolow to nam nie brakuje, troche mozemy oddac ;))
- Witamy na antenie kolejnego księdza!… Gościa znaczy się! (prowadzący [btw. audycje to są w radiu kolego…])
- Może jestem mało inteligentny, ale ja tam nie słyszałem nic o lustracji (ksiądz ekspert w studiu o wypowiedzi papieża. Wspaniałe rozpoczęcie zdania)
Zapowiada się ciekawie… 😉
“Lekkie uniesienie z papieżem” przeczytaj. Porażka. 🙁
W kwestii formalnej: “Papież” i “Niemiec” a nie “papież” i “niemiec”.
“Niemiec” – tak
“Papież” – nie, ale “papież”, podobnie jak “kardynał”, “biskup”, czy “ksiądz”
ta… szkoda, że ludzie organizujący tę papieską szopkę nie pomyśleli np. o ludziach, którzy właśnie co do Warszawy przylecieli, albo tych, którzy by chcieli np. gdzieś polecieć – wylądowałem na Okęciu o 10:10, z Okęcia wydostałem się o 13. na budowę kościołów to u nas w naszym państwie kościelnym dostaje się miliony, ale na zbudowanie 300 metrów torów i peronu, nikt kasy dać nie chce, bo przecież Okęcie nie potrzebuje kolejki do Centrum :-/
Gdzie nie spojrze tam wita mnie papież. Gazeta – papież, reklamy w teliwizji – papież, wirtualna polska – papież, gdzież się schować by mnie nie dopadł?
splatch, podejdz do tego, jak to zjawiska. ja sie nie chowam, a obserwuje. bo potem mam satysfakcje, jak kazdego nastepnego dnia ta wiara na pokaz wygasa i ludzie robia dalej to samo, co przedtem 😀
S/Jakżesz/Jakżeż/
Umiłowany Prezydent Kaczyński na lotnisku serdecznie przywitał “biskupa Rzymę”. Ciekawe, co to za jeden, ten Rzyma. 🙂
No cóż, też mnie denerwuje “Polschtschyzna” Ratzingera, ale nie da się ukryć, że “Rzyma” czyta z kartki po polsku lepiej niż Katschingsky. 😉
Aha, nickname Ratzingera brzmi “Benedykt XVI”, nie “XIV”. 😉