Brawo LEM!

LEM się popisał. Wydał grę. Nie żeby jakoś specjalnie udaną, ot, taką sobie. Gra nazywa się Quake 4 i zbiera recenzje co najwyżej przeciętne. Ciekawostką jest jednak co innego. Cena. I nie chodzi mi o relacje cena/jakość, bo jako zatwardziały kapitalista wierzę głęboko, że każdy ma prawo dyktować cenę taką, jaką mu się podoba, i o ile produkt nie należy do podstawowych dóbr materialnych, nie ratuje życia itp., a służy jedynie rozrywce, lub jest towarem eksluzywnym, to wara komukolwiek od cen producenta*.

Cena gry także niczym się nie wyróżnia. Ot, 109 złotych. 109 złotych? Tak jest, po tyle właśnie można zakupić ją w USA – 34$. Jednak LEM, uznał, że to dumping, i produkt tak elitarny, nie powinien iść po takich pieniądzach. No to hop, podrzucił cenę, i w Polsce można go kupić już za, uwaga, 249 złotych. Nooo, teraz rozumiem.

Pomyśli ktoś, no tak, ale przecież chłopcy z LEM-a musieli grę przetłumaczyć, dodać napisy pod filmikami i instrukcję… Ha! Żeby! Myk polega na tym, że podana wyżej cena dotyczy wersji angielskiej. Polska będzie kosztować… 99 zł.

Spróbujmy te fakty poddać naiwnie życzliwej analizie.
Koszty transportu z USA wynoszą LEM-a 149 zł od sztuki, czyli 136% ceny produktu! Powodem, musimy życzliwie założyć, nie jest wykorzystanie monopolu i chęć wyzysku klientów nieświadomych, że mogą grę dostać znacznie taniej (wliczając w to koszty transportu pojedyńczej gry, podczas gdy autorzy ściagają je hurtowo), tylko dbałość, by każde opakowanie gry leciało na osobnych siedzeniu w buisness class w samolocie American Airlines. Prawda?
Natomiast Panowie z LEM-a, świadomi swych ułomności lokalizatorskich, zdecydowali się dopłacić graczom 159 złotych za to, że będą oni grać w ich, zlokalizowaną, wersję. Cóż za pokora.

Jeśli kiedykolwiek, jakiś pan z LEM-a, wzorem pana z Gutek Film, postanowi zaskomleć choćby w temacie piractwa, i jego dramatycznego wpływu na ubogi i ledwie dychający rynek polski, jednocześnie roztaczając przed graczami wizję pięknego świata, w którym nie ma piractwa, a producenci zaspokajają nasze wyuzdane potrzeby (np. takie jak możliwość grania w wersję angielską. To prośba wyuzdana, bo niby czemu, ach czemu, ktoś miałby szukać gry po angielsku, kiedy jakość polskich tłumaczeń od wieków rozsławia dobre imię Polski na świecie, a panowie z LEM-a są tej jakości uosobieniem), to zastosuję wobec niego, ku ogólnemu oburzeniu jak sądzę, przemoc fizyczną. Ostrzegałem!

*) Wszystkim złodziejom, którzy sami sobie i innym tłumaczą, że kraść mogą bo to nie kradzież, bo ich nie stać, proponuje wziąć młotek i potężnie jeb**ć się w czoło, bo każde zakłamanie i głupota powinny mieć swoje granice.

10 thoughts on “Brawo LEM!”

  1. Naciagany troche ten post. Nie jestem pewien, skad gry sa sprowadzane, czy ze stanow, czy z europy, ale nie ma to wiekszego znaczenia, gdyz dystrybutor jest zobowiazany ustalic produktowi cene bedaca na poziomie tego, co jest na zachodzie europy. Dzieje sie tak po to, aby uniemozliwic firmom z zachodu zakup u nas gry w hurtowej ilosci i sprzedarz jej np. w Niemczech czy Francji po ceniej nizszej, niz jest tam. Jednak granica ceny, ponizej ktorej komus sie oplaca sprowadzac gre na zachod, ma pewne widelki. Wiec zawsze mozna sie potargowac z wydawca odnosnie ostatecznej ceny produktu w Polsce, dlatego niektorzy dystrybutorzy wydaja gry po angielsku za 99zl, a inni za 119-139zl.

    Quake 4 na zachodzie europy kosztuje ok. 55-60€. I mowie tu o cenie sugerowanej i obecnej w wiekszosci sklepow, a nie wzietej z jakiegos odpowiednika skapiec.pl.

    A co do ceny wersji PL, w tym przypadku ww. zasady przestaja istniec. Gra w lokalnej wersji jezykowej moze miec o wiele nizsza cene, gdyz nie ma tu ryzyka, ze jakas firma z zachodu zapragnie sobie sprowdzic kilka tysiecy sztuk takiej gry do siebie. Oczywiscie bez przesady, istanieje pewna granica cenowa, ponizej ktorej przez pewien czas po premierze nie da sie zejsc, jednak nadal zostaje spore pole do popisu, jesli chodzi o targowanie sie.

    Jeszcze odnosnie tego co powiedziales, jesli chodzi o ceny, jakie sobie narzucaja producenci. Nie wiem jak to odbierac, moze jako pewna ironie, jednak odpowiem tak, jakbys to mowil na serio. Jestem tutaj zupelnie innego zdania niz Ty. Bez nas, klientow, oni by w ogole nie istnieli, to za nasze pieniadze oni zyja, wiec powinni oni robic wszystko, abysmy dalej chcieli kupowac ich produkty i ich utrzymywac. Powinni dbac o klientow, trzymac ceny na rozsadnym poziomie, a nie zachowywac sie tak, jakby nam jakas łaske robili. Najpepiej pewnie by bylo, gdybysmy dawali kase, nie otrzymywali zadnych produktow w zamian, siedzieli cicho i sie cieszyli :-/

  2. > Dzieje sie tak po to, aby uniemozliwic firmom z zachodu zakup u nas gry w hurtowej ilosci i sprzedarz jej np. w Niemczech czy Francji po ceniej nizszej, niz jest tam

    Ale ja przeciez wcale nie sugeruje umieszczania ceny NIZSZEJ, tylko ROWNA cenom w USA. Zgodzisz sie chyba, ze wowczas ryzyka nie ma.

    > Quake 4 na zachodzie europy kosztuje ok. 55-60€. I mowie tu o cenie sugerowanej i obecnej w wiekszosci sklepow

    Ja widze raczej cene kolo 40 euro, ale nawet przy Twoich cenach to jest o 50-60 zl drozej w Polsce.

    > Bez nas, klientow, oni by w ogole nie istnieli, to za nasze pieniadze oni zyja, wiec powinni oni robic wszystko, abysmy dalej chcieli kupowac ich produkty i ich utrzymywac. Powinni dbac o klientow, trzymac ceny na rozsadnym poziomie, a nie zachowywac sie tak, jakby nam jakas łaske robili.

    Zgadzam sie. Jednak nie zmienia to faktu, ze wlasciciel praw sam dyktuje cene, a czy ona przyniesie mu zysk czy klape, to juz jego prywatny problem. Moge stworzyc slaba gre i jej cene ustalic na miliard euro, i nikt inny nie ma prawa oceniac czy to cena dobra czy zla. Najwyzej JA nie zarobie.
    Takze turdno tu mowic o tym co “powinni”. Maja prawo robic co chca, niektore z ich ruchow oceniam jako absurdalne i szkodliwe dla rynku, inne szkodliwe dla nich. Natomiast bede sie upieral, ze chocby najglupsze ich posuniecie nie uprawnia do kradziezy.

  3. Odniosę się do wątku polskich lokalizacji… Nie wiem jakie miałeś doświadczenia, ale chyba kupowałeś gry wydawane tylko przez LEM. W ich przypadku jakoś tłumaczenia rzeczywiście jest beznadziejna (na ogół, ale nie zawsze), ale na przykład do produktów wydawanych przez CD Projekt nigdy nie miałem zastrzeżeń. Innym dystrybutorom również zdarzają się “kwiatki”, jak ostatnio zakupione przeze mnie UFO:Aftershock, wydane przez Cenegę (musiałem zmienić plik językowy na ang., bo nie dało się grać), ale wcale nie oznacza to, że większość lokalizacji jest kiepska…

    Jeśli chodzi o ceny, również Cenega postępuje podobnie i ma wydać Sid Meier’s Civilization IV w cenie niższej niż wersja angielska (130zł). To był z resztą kiedyś główny argument przeciw obniżaniu cen – “nie możemy obniżyć cen, bo ktoś będzie potem sprzedawał taniej kupione u nas gry na zachodzie”. Polska wersja Q IV, czy Civ IV poza polskim rynkiem raczej się nie sprzeda…

    Natomiast ceny oryginałów są wyższe z obawy o “masowy eksport” gier ang. z Polski, a poza tym dystrybutor musi jakoś odbić sobie niższą sprzedaż angielskich (oryginalnych wersji językowych) wersji. Prosty rachunek:
    Angielskich wersji dystrybutor sprzeda mniej, więc cena będzie wyższa, żeby również coś zarobić (mimo niższej sprzedaży).

    >Ale ja przeciez wcale nie sugeruje umieszczania ceny NIZSZEJ, tylko ROWNA cenom w USA. Zgodzisz sie chyba, ze wowczas ryzyka nie ma.

    Gdyby Quake IV kosztował tyle co w USA, to dla Amerykanów byłby ZNACZNIE tańszy. Nie zapominajmy, że w stanach średnia krajowa jest troszkę wyższa niż w Polsce i 34$ mają inną siłę nabywczą w Stanach i w Polsce… Nie porównuje się cen bezwzględnych, ponieważ nie ma to przełożenia na możliwości portfela w jednym i drugim kraju.

  4. > Gdyby Quake IV kosztował tyle co w USA, to dla Amerykanów byłby ZNACZNIE tańszy. Nie zapominajmy, że w stanach średnia krajowa jest troszkę wyższa niż w Polsce i 34$ mają inną siłę nabywczą w Stanach i w Polsce… Nie porównuje się cen bezwzględnych, ponieważ nie ma to przełożenia na możliwości portfela w jednym i drugim kraju.

    Zaraz, zaraz. Ja nie mowie, ze nalezy wziasc cene gry i pomnozyc relatywnie do zarobkow… Ja wylacznie prosze o cene ROWNA cenie na zachodzie. Czyli, jesli w USA gra kosztuje 34 $, to niech on a w Polsce kosztuje 34 $.
    Nie rozumiem argumentu wedle ktorego wowczas amerykanin wolalby sprowadzic ja z Polski…

  5. Patrzcie no, dają mu wersję spolszczoną, do tego taniej niż angielską, a ten jeszcze narzeka… 😛

    Te 99 PLN to zapewne cena dostosowana do możliwości polskiego odbiorcy. I słusznie. Ech, żeby tak ceny produktów z ugryzionym jabłkiem w logo tak dostosowywali, to zdzierżyłbym nawet ichnią średniowiecznopolską (“Poniechaj”) lokalizację. :)))

    Ty byś zapewne wolał, żeby obie wersje Kłejka 4 sprzedawać np. za 190 zł?

  6. >Zaraz, zaraz. Ja nie mowie, ze nalezy wziasc cene gry i pomnozyc relatywnie do zarobkow… Ja wylacznie prosze o cene ROWNA cenie na zachodzie. Czyli, jesli w USA gra kosztuje 34 $, to niech on a w Polsce kosztuje 34 $.Nie rozumiem argumentu wedle ktorego wowczas amerykanin wolalby sprowadzic ja z Polski…

    Droższa może być z powodu kosztów transportu (bądź produkcji/dystrybucji nośników). Innego wytłumaczenia aspektu ekonomicznego sytuacji, w której u nas wersja angielska jest droższa niż w USA, nie widzę. Jeśli angielskiego Q4 tłoczą TYLKO w Stanach, to może ta różnica wynika z jaiejś (chorej) kalkulacji kosztów transportu do Polski…

    Z drugiej strony jeśli sprawdzimy ceny nie tylko gier, ale i programów, również znadziemy przykłady na to, że te ostatnie (ta sama, angielska wersja językowa) w USA są tańsze niż w Polsce.

    Co do “sprowadzania z Polski” może źle się wyraziłem – dotyczy to tylko przypadku, gdy gra (ta sama wersja językowa) w Polsce będzie tańsza niż w USA (w tym przykładzie

  7. Maly OT, choc moze ma jednak cos wspolnego z jakoscia lokalizacji 😉

    To juz drugi post w ciagu 24 godzin z magicznym slowkiem “wziąść”.

  8. > Ale ja przeciez wcale nie sugeruje umieszczania ceny NIZSZEJ, tylko ROWNA cenom w USA. Zgodzisz sie chyba, ze wowczas ryzyka nie ma.

    Gandalf, Europa zawsze byla drozsza od Stanow, gry, sprzet (komputerowy, RTV, AGD, mechanika), odziez, wiec to co mowisz to raczej pobozne zyczenie. Jak moze u nas byc gra w angielskiej wersji jezykowej na takim samym poziomie cenowym jak w USA, podczas gdy w takiej np. Francji jest za 60€? Poza tym, mowiac zachod mialem na mysli Niemcy, Francje, Anglie, bo tylko tam cos takiego jak import ze wschodu jest mozliwe i oplacalne.

    > Ja widze raczej cene kolo 40 euro

    A mozesz powiedziec, gdzie cos takiego widzisz i jakiej wersji jezykowej to dotyczy? Bo ja takie ceny widze tylko przy zlokalizonym Q4, np. po Niemiecku lub Francusku:
    http://www.mistergooddeal.com/v2/V2_produit.asp?num=0&productid=1470272600010143&cplib=affiliation_rue_extract
    http://www.amazon.de/exec/obidos/ASIN/B0009POAAW/qid=1135824571/sr=8-1/ref=sr_8_xs_ap_i1_xgl/028-4963903-9721344

    Gdzie indziej ceny sa wyzsze, chciaz tam akurat nie widze opisu jaka to wersja.
    http://www.grosbill.com/index.php3?id=30227&site=ruehardware
    http://www.amazon.fr/exec/obidos/ASIN/B000AUT1S2/qid=1135822892/sr=8-1/ref=sr_8_xs_ap_i1_xgl/403-2238315-5122029

    > ale nawet przy Twoich cenach to jest o 50-60 zl drozej w Polsce.

    Nie wiem skad Ci wyszlo te 50-60zl, wg. tego jak ja to licze na podstawie tebeli NBP:
    http://www.nbp.pl/Kursy/KursyC.html
    wychodzi mi inaczej, ale jak by nie liczyc, faktem jest ze mamy drozej. Coz, LEM nigdy nie staral sie spuszczac z ceny. Ta gra mogla by kosztowac 199zl, gdyby to CDP ja wydal…

  9. Nawet opis Kłaka na tej stronce z zamówieniem też nie jest najwyższych lotów, wiec niby w jaki sposob spodziewać się pożądnej lokalizacji.

    btw w tej chwili mozna w Lemie dorwać informacje “nakład wyczerpany”. Skoro ludzie kupują grę za 249 to po co sprzedawać ją za 99 ?

Comments are closed.