Polityka w Polsce – obojętność i nienawiść

Zbliżają się wybory. Zostało 10 dni. Emocje sięgają zenitu, zrezygnował Cimoszewicz (btw. Co teraz zrobi Wyborcza? ;))… Mam okazję pierwsze raz obserwować moje pokolenie w czasie gorączki przedwyborczej.
I widok ten nie napawa optymizmem, ponieważ są dwa rozpoznawalne nurty – obojętność i zacietrzewienie.
1) Obojętność
Zdecydowana większość mojego pokolenia wybory ma w du*ie. Głosują z ciekawości, bo im wolno, bo mama kazała, bo coś tam. Nie mają partii, nie mają opinii, nie mają poglądów, bo żadna partia nie promuje hip-hopu, big brothera, głupich filmów sensacyjnych USA, clubbingu i trawki. A skoro tak, to nie mają o czym z tymi partiami rozmawiać.
Nie cieszą się z wolności, z pieniędzy które (w mniejszym lub większym stopniu mają), bo nie wyobrażają sobie, że mogli by nie mieć. Nie wiedzą kto to Janek Wiśniewski, Gierek, Jaruzelski, Stalin czy Beria mówią im tyle co Luter, Ludwik XIV czy Che Guevara (przy czym ten drugi jest trendy bo Maradona go nosi).
Nie mają opinii o komunie, ich rodzice zazwyczaj przeżyli komunę w cieniu, nie wychylając się, dzieci polityka nudzi, albo wręcz brzydzi. Starzy, spoceni faceci krzyczący na siebie i grożący sobie, a potem uśmiechający się do kamery i gadający jakimś niemodnym, przestarzałym językiem, który kompletnie nie pasuje i brzmi wieśniacko (jak “zajefajnie Tato” z reklamy jakiegoś banku). obiecując rzeczy, które każdy już ma jak wolność, prawo wyboru, bezpieczeństwo, albo obiecujący rzeczy, które ich nie obchodzą jak to, że będą rządzić uczciwie oraz, że przywrócą honor Polsce.

2) Nienawiść, zacietrzewienie.
Reszta nienawidzi. Jest zaślepiona przekonaniem o własnej racji, dyskusje, takie jak na blogu Marcoosa, to rzadkość. Większość “WIE” swoje, i wszyscy inni kłamią, dają się omamić itp. Oni WIEDZĄ że Jaruzelski to bohater/zdrajca, że Okrągły stół to zdrada/zbawienie, że Wałęsa był agentem/nie był, że Mazowiecki to agent/nie agent, że płk Kukliński to zdrajca/bohater, Tusk stoi za aferą Cimoszewicza/nie stoi, Tusk jest idealny/jest najgorszy z możliwych i tak dalej.
Pola do dyskusji tu nie wiele, zwłaszcza, że jak już pisałęm, moje pokolenie nie posiada szacunku do nikogo, w tym do rozmówcy, a swoje zdanie (przekonania) stawiają sobie za absolut, aksjomat i pewnik, ponieważ jednym na świecie autorytetem jest dla każdego on sam. Więc rozmów nie zaczyna się w celu dyskusji, tylko oznajmienia komuś swojego zdania. I to widać tylko wtedy, jeśli zdarzło Ci się kiedyś rozmawiać inaczej… Bo jeśli nie, to taki styl rozmowy, w którym rzuca się oskarżenia na prawo i lewo, objaśnia się innym, że ktos jest świnia/bohaterem, wcale nie po to, aby zasugerować, że takie ma się zdanie, tylko by łaskawie dać tą tajemną wiedzę maluczkim, wydaje się być naturalnym.
Po drugie na wybory zaczyna się wówczas patrzeć jak kibol na mecz piłkarski. Nie ma żadnego innego dobra, niż wygrana mojej drużyny. Marcoos oświadczył, że jeśli w drugiej turze będzie Tusk i Kaczyński, to on zostanie w domu.
Nie tylko chodzi o brak zrozumienia dla podstawowego założenia demokracji – obywatelskiego głosu w wyborach powszechnych, chodzi też o zacietrzewienie i nienawiść do wszystkich pozostałych. To nie jest tak, że z Tuskiem się nie zgadzam tu, a z Kaczyńskim tu. Ja Tuska i Kaczyńskiego NIENAWIDZE, uważam, że to podłe świnie, żałośni kłamcy, wariaci i tak dalej i tak dalej – oskarżenia, obelgi, kalumie, nienawiść.
Oczywiście, mając 10 kandydatów, któryś może mi wybitnie nie odpowiadać – np. dla mnie takim kandydatem jest Lepper. Boje się też Giertycha… ale do cholery, nie mogę nienawidzieć wszystkich, to byłoby bez sensu. Czy jak wybieram system operacyjny to pozostałych zaczynam nienawidzieć? A przecież też podkładają sobie świnie, walczą o mnie jako użytkownika, kłócą się itp…
Nie chcę lewicy przy władzy, wynika to z moich poglądów, ale szanuję Cimoszewicza, niezależnie co zrobił z oświadczeniem, szanuję Borowskiego, szanuję Tuska, szanuję Kaczyńskiego, Kalinowskiego, Bochniarz… Bardzo, bardzo chciałbym, aby było w Polsce kiedyś stało się tak, że przegrany po wyborach mówi “Kochani. Dziękuje moim wyborcom za wsparcie, teraz proszę, pomóżmy zwycięzcy budować dobrą Polskę, wesprzyjmy go!”, a wyborcy dali mu szansę – zamiast od początku do końca próbować zdyskredytować i przeszkadzać tylko dlatego, “bo nie mój”.

Tusk 45%, PO 38% – samodzielne rządy?

Najnowszy sondaż OBOPu – PO 38%, Tusk 45%.
Pewnie myślicie, że jak na zwolennika PO przystało, cieszę się niezmiernie? Nie dokładnie…

Po kolei. Gdyby PO miało rządzić samodzielnie, posiadając ponad 50% miejsc w sejmie, mielibyśmy sytuację niezłą. PO jest partia rozsądną, centrową, dzięki czemu nie muszą się jej za bardzo obawiać ani lewacy, ani prawicowcy, dość skonsolidowaną (znacznie bardziej od AWS-u, chyba na poziomie SLD z początku swoich rządów), ma jasny program polityczny, a w dzisiejszym państwie czwarta władza (media), potrafi dopilnować, żeby opłacało im się go realizować… Ogólnie jest nieźle.
Poza dwoma “ale”.
Jeden – PO nie posiada wystarczająco dużo ludzi. Żadna partia w Polsce nie posiada wystarczająco dużo specjalistów, żeby samodzielnie obsadzić nimi stanowiska. A jednocześnie nie wierzę nikomu, kto mówi, że nie będzie swoimi ludźmi obsadzał… Wszystkie te ponadpartyjne Cimoszewicze są dla mnie tak wiarygodne jak reklama Constaru.
PO potrzebuje sojusznika, który dostarczy mu fachowców, inaczej PO nawet mając dobrą wolę, będzie obsadzało ludźmi nienadającymi się.
Dwa – PiS ma jeden ogromnie ważny plus dla mnie. Jest za karą śmierci. Jeśli nie będzie w koalicji, nie będzie miało szans na debate w tej sprawie.

Dlatego wolałbym jednak koalicję z PiS, ale przy miażdżącej przewadze PO, przy której PiS nie będzie mógł realizować swoich despotyczno, katoprawicowo, radio-maryjnych punktów.

Tusk w pierwszej turze. Nieźle. Prowadzi świetną kampanie, taka nagroda byłaby zaskoczeniem. Pokazałaby, że Polacy doceniają odejście od brutalnej kampanii, chamstwa, prostactwa, że głosują na człowieka odpowiedzialnego, spokojnego, rzeczowego, mądrego, uprzejmego… Choć przecież nie wszyscy mają poglądy centro-prawicowe, to głosują na prezydenta, który daje szansę na normalność.
Jednak obawiam się wówczas rozczarowania. Tusk i PO, jeśli dojdą do władzy, będą robić rzeczy niewygodne… Te które powinny były być robione przez ostatnie 15 lat, ale których kolejne rządy bały się robić, będą reformy takie jak plan Hausnera, jak plan Balcerowicza… Ludzie będą reagować nerwowo, chyba, że PO uda się wytłumaczyć, dlaczego, po co, i zdobyć zaufanie ludzi.
Niestety doświadczenie pokazuje, że do dziś nie umiemy docenić największego geniusza polskiej gospodarki, Balcerowicza, i tego co zrobił. Nie umiemy docenić do tego stopnia, że na chamskim, głupim haśle “Balcerowicz musi odejść” jakiś kretyn może robić karierę polityczną. To, że żyjemy dziś na tym poziomie, a nie na poziomie Białorusi zawdzięczamy jemu. A on płaci społeczną karę – to dowód, że społeczeństwo nie rozumie powiązania między monitorem na którym ogłąda strony internetowe w swoim domu, a tym co zrobił Balcerowicz. Nie rozumieją, że bez tego nie stać ich by było na chleb pod koniec miesiąca, ponieważ inflacja wzrosłaby od ostatniej wypłaty o 200%. Że nie bylibyśmy w żadnej Unii, żadnym NATO, tylko gdzieś na poziomie Białej Rusi…
Podobne reformy, choć nie na taką skalę, MUSI wprowadzić rząd PO. I dlatego taki hurraoptymizm społeczeństwa, które z całą pewnością tych reform nie zrozumie martwi mnie. Bo oznacza tylko, że jesteśmy jak chorągiewki na wodzie, i miesiąc po wyborach poparcie dla PO i Tuska może spaść do 10%… Zwłaszcza, jeśli będą oni konsekwentnie realizować obietnice wyobracze… Wot, i nasza Polska 🙁

Druga sprawa. Cytat z Cimoszewicza z debaty wyborczej z Tuskiem:

Stwierdził, że nawet jeśli po zmianach nikt nie będzie płacił wyższych podatków, to najubożsi i tak stracą. Bo po wprowadzeniu liniowej stawki VAT znacząco spadną wpływy do budżetu. Trzeba więc będzie ograniczyć wydatki budżetowe, które w głównej mierze trafiają dziś do najuboższych.

Jeśli dziś, w państwie socjalistycznym, w którym znaczną część dochodu każdego polaka zabiera państwo, a tym którym udało się, i są bogaci, państwo zabiera nawet 50% ich dochodu (podkreślam – ludziom, którzy ciężką pracą dorobili się do poziomu bycia bogatymi, państwo zabiera 50% tego co uczciwie zarabiają!), a członek rządu oświadcza, że większość z tego idzie na najuboższych, a jednocześnie najuboźsi żyja w takiej nędzy, to coś tu jest k***a nie tak. I mam to frapujące przeczucie, że logika tego rozumowania rozbija się o to, że jednak większość z pieniędzy budżetu nie idzie na najuboższych, ba!, podejrzewam, że na najuboższych idzie żałosna mniejszość, podczas gdy zaskakująca większość ginie w czeluściach zawiłego systemu władzy.

Zresztą – w końcu to Cimoszewicz, nie?

PO – znacznie mniejsze zło…

Nie wiem gdzie i kiedy tak powiedzieli, nie podoba mi sie takie zdanie.
Ale moze robia tak po to, zeby nie dac nawozu populistycznym haslom konkurentow? Ktorzy co prawda (jak PiS czy SLD) nie maja zadnej dlugoterminowej polityki gospodarczej, jedyne co maja to mniej-wiecej kontynuacja obecnej linii politycznej co w dluzszej perspektywie szkodzi krajowi, i nie maja odwagi zaproponowac powazniejszych reform, ktore nie tylko zamydla oczy na kilka miesiecy, ale powaznie zmienia kierunek rozwoju gospodarki w Polsce, ale za to, dzieki temu brakowi ostrych reform moga dowoli jezdzic po podatku liniowym. W koncu ktory mieszkaniec wsi zrozumie zawilosci polityki gospodarczej i dlugoterminowa szanse jaka on daje? Nikt. A populistyczne reklamowki PiSu o “podwyzkach” zrozumie kazdy.
Chcialbym zauwazyc, ze ZADNA partia polityczna nie podjela merytorycznej dyskusji na temat przyszlosci gospodarczej z PO.
Widzialem debate Tusk-Borowski, Tusk-Kaczynski i Tusk-contra wszyscy, i za kazdym razem oponenci jedyne co mieli do powiedzenia to to, ze oni nie pozwola na podwyzki.

Zblizaja sie wybory. Polacy zdecyduja, czy jestesmy na tyle dojrzali, zeby zrobic odwazny ruch w strone liberalnej polityki gospodarczej, nowoczesnej, dynamicznej, wolnej, takiej w ktorej o rynku decyduje sam rynek, a bezrobocia jest mniejsze bo ludzie chca dawac prace, bo chca sami zarabiac, a sposobem na zarabianie jest zalozenie firmy. I zatrudnienie w niej ludzi. Bo to sie oplaca… czy tez pozostaniemy w sferze wyzerajacej nas socjalistycznej polityki jalmuzny dla najbiedniejszych, w ktorej cale spoleczenstwo placi danine, ktora nastepnie w 3/4 znika w czarnej dziurze zwanej wladza, a 1/4 trafia do bezrobotnych, ktorych bedzie ciagle przybywac, poniewaz nie bedzie sie ich oplacalo zatrudniach. W efekcie panstwo bedzie musialo pobierac od nas wiecej, zeby dac wiecej bezrobotnym (ktorych bedzie wiecej) i tak w kolo macieju.
Mam nadzieje, ze doswiadczenia ostatnich 15 lat pokazaly nam, ze demagogiczne klamstewka o “obnizce podatkow dla najubozszych”, “dodatkach dla najubozszych”, “pomocy socjalnej”, “skupie interwencyjnym”, “dotacjach dla rolnikow/pielegniarek”, “gwarancjach emerytalnych dla gornikow, lotnikow, pielegniarek itp.” to nadal, choc piekne, tylko klamstwa. I do tego podle, poniewaz pod przykrywka i przy wykorzystaniu czyjejs biedy saczy sie nam klamliwa wizje panstwa opiekunczego, sterowanego, kontrolowanego, takiego, w ktorym polowa tego co Ty zarobisz, przechodzi przez aparat rzadowy, tylko po to, aby w nim zniknac… Na zawsze…

13 filmów o Solidarności

Wczoraj oglądałem na TVP Polonia Solidarność, Solidarność – 13 krótkich filmów o Solidarności. Nieźle wykonane, mocna nuta goryczy, dobrze oddany klimat tamtych lat… Właściwie zastrzeżenia mam tylko do dwóch. Teledysk Markowskiego – treść niezła, niestety efekty specjalne leciutko zalatywały tandetą – ja rozumiem brak kasy, ale bez przesady. Jak się nie ma kasy na animowanie smoka to się go nie robi (ukłony dla pana Szczerbuca).
Drugi film, reżysera nie pamiętam, wyglądał jak reklama w kampanii wyborczej. Aktorzy mówili wybitnie po kolei, całość wyglądała sztucznie, a końcówka sztucznie patetycznie.
Reszta filmów świetna. Choć dla mnie zawsze najmocniejsze emocje z tamtych lat, najpiękniej oddane, będą w Człowieku z Marmuru i Człowieku z Żelaza oraz poezji Jacka Kaczmarskiego.
Świetnie wyszedł filmik z Wajdą, Jandą, Wałęsą i Radziwiłowiczem. Super kreacja młodego Sthura, bardzo dobry pomysł Anny Walentynowicz i niezła scenka Gajosa.
Bardzo mocne wrażenie zrobił na mnie film ukazujący ruderę po stoczni, w której zaczęły się najważniejsze w europie wydażenia po drugiej Wojnie Światowej odwiedzaną przez japońskich turystów…
Ogólnie 7/10. Zabrakło mi, ale to chyba nie o to chodziło, próby pokazania współczesnemu, wyprutemu z wyższych emocji pokoleniu tego ściskającego za gardło klimatu pokojowej rewolucji, w której wszyscy są razem, mają cel, chcą sobie pomóc… Lecz obawiam się, że ten kto obojętnie patrzył na rewolucję ukraińską, nie jest po prostu w stanie tego pojąć, a kto czuł bezsilną euforię, temu nic więcej mówić nie trzeba.

P.S. Zawsze czuję się jak masochista, kiedy słucham Jaruzelskiego, nienawidzę go jak psa, a jednocześnie jest nieodłączną częścią budowania moich emocji o tamtym świecie. Cóż… w końcu bez zła nie umielibyśmy przecież docenić dobra…

Jazda z polityką

No dobra, zbliżają się wybory, to i u mnie zrobi się bardziej politycznie.
Na pierwszy ogień, za postem marcoosa, idzie kalkulatorek kaczorka.

W propozycji Prawa i Sprawiedliwości zarobisz miesięcznie 0 złotych netto, co daje 0 złotych netto rocznie.
W propozycji Platformy Obywatelskiej zarobisz miesięcznie XY65.73 złotych netto, co daje XYZ88.76 złotych netto rocznie.

(sum nie podaje, w ramach ochrony prywatności)

Nie ma to jak zrobić porządną kampanię innej partii… 🙂