Pośród wielu wykładów niskiej lub średniej jakości, moja uczelnia dała mi w tym semestrze do wyboru także wykład ciekawy, atrakcyjny i rozwijający.
Od dzisiaj, w środy, od 15:30 do 18:00 mam wykład z ministrem Mikołajem Dowgielewiczem, sekretarzem stanu w Komitecie Integracji Europejskiej.
Dowigelewicz jest przykładem klasy polityków, którzy mam nadzieję niedługo zastąpią obecną klasę. Młody (w 90 roku miał 18 lat…), wykształcony w Polsce i za granicą (na niezłej uczelni), spore doświadczenie w pracy w agendach europejskich. Jest do bólu techniczny, totalnie wyprany z emocji czy pasji politycznych, skupiony na zagadnieniach na których się zna.
Wykład był bardzo merytoryczny i gęsty w dane, choć dość ogólny (opisywał strukturę władzy w UE, modele podejmowania decyzji, ciała w polskim rządzie odpowiedzialne za poszczególne sektory, przedstawicielstwa Polski w ciałach unijnych, metody rozwiązywania sporów międzydepartamentowych itp.).
Jako wykładowca ma to czego brakuje wielu innym. Nie tworzy dystansu, nie mówi z pozycji wszechwiedzącego, szanuje studentów i chętnie przyjmuje pytania (w odróżnieniu od wykładowcy Kołodko, który na moje pierwsze pytanie [o sukces Estonii z podatkiem liniowym] odpowiedział “Z którego pan jest roku i jaki kierunek” w sposób wyraźnie mający dać mi do zrozumienia jak bezczelne jest założenie, że mam prawo go o coś spytać, a następnie mnie olał). Brakuje mi w nim troszke poczucia humoru. Nie stara się nas do niczego przekonać, nie opowiada o tym, co będzie możliwe i nad czym pracuje. Mówi o schematach, podziałach ról, modelach organizacyjnych stosowanych przez rząd Polski, UE oraz trochę o tym co będzie w ciągu najbliższych 7 lat najważniejszymi tematami i polami negocjacji w UE.
W ramach QA session, zadałem mu dwa pytania:
1) Czemu serwis WWW zestawiony przez UKiE dla europarlamentarzystów na którym umieszczają informacje na temat analiz, planów, stanowisk itp. jest zamknięty dla społeczeństwa.
Odpowiedział, że większość danych to dane tajne, których ujawnienie byłoby szkodliwe dla naszych negocjacji, ponieważ prezentują nasze strategie i analizy. Dodał, co było dla mnie nowością, że jest to pewne nagięcie zasad, ponieważ formalnie europarlamentarzyści nie reprezentują interesów swoich partii ani kraju, reprezentują mieszkańców całej UE i w efekcie nie jest ich celem pomaganie polskiemu rządowi.
2) Jak wygląda wspólpraca UKiE oraz pionu euro w MSZ z podsekretarzem stanu do spraw międzynarodowych w Kancelarii Prezydenta RP, Mariuszem Handzlikiem.
Minister Dowgielewicz odpowiedział, że sekretarz jest formalnie zapraszany na każde cotygodniowe spotkanie UKiE i w ciągu roku pojawił się raz, nie odezwał ani razu i nie wykazał żadnego zainteresowania współpracą w zakresie prac UKiE. Dodał, że ma duże wątpliwości, czy prezydent i jego kancelaria w ogóle mają zainteresowanie pracami związanymi z integracją z UE.
Zastanowiło mnie to. Wszystko co wiem o polityce zagranicznej prezydenta dotyczy albo spraw wschodnich (Gruzja, Ukraina, Rosja) albo poszczególnych państw zachodnich, np. Niemcy. Nie pamiętam, aby prezydent wykazywał zainteresowanie kwestiami dotyczącymi całej wspólnoty na poziomie niższym niż traktat lizboński (niższym czyli bardziej szczegółowym i codziennym, niemedialnym można by rzec).
No i szkoda, że tak to wygląda… 🙁