W sejmie właśnie trwa spór o “becikowe”. Co to? Ano jest to taki pomysł, w którym państwo postanawia pomóc najbiedniejszym rodzinom dotując ich po 1000 zł za każde dziecko.
Tylko, że od dawien dawna wiadomo, że to co jest państwowe, to jest do d*py. Wiec najlepszym sposobem w jaki państwo może komukolwiek, z czymkolwiek pomóc, jest odp*eprzenie sie państwa od tego.
Jak to ładnie ujął Korwin-Mikke, rodzina daje sobie rade bez państwa od kilkudziesięciu tysięcy lat, to i da sobie następne kilkadziesiąt. A “pomocy” państwa, może nie przetrwać.
Co mi tak przeszkadza to, że moje państwo będzie przeznaczało moje podatki na rodziny? Czy jestem antyspołeczny? Nie, nie jestem.
Tylko, że głeboko wierzę, że bezmyślność jest, obok fanatyzmu i skur**syństwa, trzecią najsilniejszą patologią w naszej polityce. I w tym wypadku właśnie mamy jej przykład.
Drogi czytelniku, jeśli masz wątpliwości co do powodów mojej irytacji odpowiedz sobie na pytanie “Co tak naprawde zmienia ten 1000 zł?”.
Nie musisz się spieszyć, przeprowadź w głowie symulacje, a następnie czytaj dalej i zobacz czy Twoje wnioski pokryją się z moimi.
Po pierwsze, 1000 zł oczywiście nie wpłynie na bogatych. Mają oni w głębokim poważaniu 1000, 2000 czy 5000 zł od państwa, miesięcznie zarabiają przecież… nie wiem, 20 tysięcy? To co ich obchodzi 1000 zł JEDNORAZOWO wypłacane na dziecko? Ani ich to grzeje, ani ziębi, ale jak państwo ustawowo przyzna, to wezmą. Czyli moje podatki weźmie przysłowiowy “Kulczyk”.
Klasa średnia i biedni również w żaden sposób nie zmienią swojego podejścia pod wpływem daru państwa. Wiedzą, że wychowanie dziecka od ciąży do momentu gdy zacznie na siebie zarabiać jakieś 18 lat później kosztuje ze sto tysięcy złotych, więc propozycja państwa, to zwykła pułapka. Na frajerów.
Natomiast żul, któremu na spirytus nie starcza? Ooo… ten to jak najbardziej, żone zbrzuchaci i od razu będzie za co flache kupić. Nie obchodzi go przyszłość, bo takowej nie posiada, ale flaszka by się przydała… Dzieciak zemrze z głodu, lub, o zgrozo, przeżyje, i już niedługo śladem ojca pójdzie.
Czy wasze wnioski są inne? Czy potraficie, z ręką na sercu, wyobrazić sobię rodzine, której jednorazowo wypłacone 1000 zł pomoże w ciężkiej doli wychować dziecko?
Nota bene, państwo Kaczyńskich zaczyna wprowadzać dokładnie to o czym Tusk mówił. Państwo socjalistyczne, w którym obywatele na każdym kroku otrzymują jałmużnę kontrolowaną przez rząd.
Mam nadzieję, że wyborcy PiSu i Kaczyńskiego nie są dziś rozczarowani. Przecież dokładnie to obiecywał PiS w trakcie kampanii… taką koalicję, taki kierunek “rozwoju”, taki sposób myślenia, taką “twardą” rękę w walce ze zorganizowanymi grupami przestępczymi organizującymi nielegalne demonstracje, takie “oficjalne” radio rządowe… Naprawde, mnie niczym ten rząd nie zaskakuje. Musiałbym niestety negatywnie ocenić inteligencje tych, którzy są dziś zaskoczeni.
Ah. Jeden pozytywny aspekt… Kalash wrócił do Daily! (niestety zaczął też pracę dla Max Webera – mam nadzieję, że szybko się zorientuje w sytuacji).
Pod interpretacją Twojego becikowego podpisuję się czterema kończynami. A mój komentarz? Myślę, że to co napisałem u marcoosa świetnie też pasuje tutaj.
Zapomniałeś jeszcze dopisać, że stanowienie prawa przy tej okazji przypomina… właściwie nie wiem, co przypomina, bo mi slów brakuje.
Ustawa machnięta na kolanie, bo i tak przejdzie. Po pierwszym czytaniu od razu drugie, bo to “uprości” procedurę i zamknie gęby oponentom. Zero odpowiedzi na trudne pytania, a czas na odpowiedzi wypełniony demagogicznymi i chamskimi atakami na opozycję.
Kmać, SLD to ja nie kochałem, ale przy tej bandzie to się zaczynają jawić jako praworządna ekipa, szanująca prawo. Pomyśleć, że to dopiero początek kadencji…
Wiesz.. jestem przekonany, że jest mnóstwo rodzin, które na tym skorzystają, które będą potrafiły dobrze zagospodarować ten 1000zł. Mnóstwo dzieci będzie mogło dzięki temu jeździć w lepszych wózkach, nosić wygodniejsze ubranka (a nie takie z drugiego pokolenia, od cioci) itd.. Nie zrównuj proszę wszystkich biednych (materialnie) ojców do żuli.. Już dla w miarę dobrych, doświadczonych programistów zarobić 1000zł to jest kwestia 2-3 dni góra (na zlecenie), a czasem o wiele mniej i to pracując nawet w domu, mając kontakt z żoną i dziećmi. Wielu natomiast zapieprza na półtorej zmiany przez dni 30 i mają z tego niewiele więcej…
Zupełnie inną kwestią jest jakie przyniesie to skutki globalnie. Pewno lepiej by było bardziej sprecyzować grupę odbiorców i przyznawać nie pieniądze, a np. talony na określone towary…
Pomysł jest imo raczej dobry, chodź wykonanie bardzo złe – jak i większa część rzadu…
Zgadzam się z przedmówcą, jeśli trzy- lub czteroosobowa rodzina ma na utrzymanie niechby i 2000 pln (a i to jest dla wielu nieosiągalne), to naprawdę nie ma z czego odłożyć na przywitanie bobasa. Zauważ, że ciąża też kosztuje – zarobki kobiety spadają lub znikają, trzeba nowe ubrania, czasem leki albo zabiegi… Wiesz w ogóle, ile kosztuje łóżeczko, ile wózek a ile pieluch zużywa dziecko, choćby najtańszych?
Zżyma mnie, gdy chcąc niechąc (niechcąc) finansuję brudne pociągi czy nierentowne górnictwo, ale przeciwko 1kpln becikowego nic nie mam. Przyznawanego z urzędu, w gotówce, jak leci, bez żadnych talonów.
@ff: te talony to się nazywały kartki. Brakuje Ci ich??
> Mnóstwo dzieci będzie mogło dzięki temu jeździć w lepszych wózkach, nosić wygodniejsze ubranka (a nie takie z drugiego pokolenia, od cioci) itd..
Zastanow sie… Jesli ktos ma 1200 zl miesiecznie i musi utrzymac zone i dwojke dzieci, a teraz urodzilo sie trzecie, i pan Kaczynski dal ojcu 1000 zl, to co on z tym zrobi? Kupi wozek? Czy moze sproboje przez dwa, trzy miesiace zapewnic ze w domu bedzie chleb i makaron? A co zrobi potem? Kiedy ten 1000 zl zniknie, a trzecie dziecko nie dosc, ze nie zniknie, to jeszcze bedzie wymagalo coraz wiekszych nakladow…
Opisz mi sytuacje, w ktorej kogos nie stac na wozek, ale gdyby mial w ciagu pierwszych 2 lat zycia dziecka jeden dodatkowy 1000 zl to wydalby go wlasnie na wozek…
> Nie zrównuj proszę wszystkich biednych (materialnie) ojców do żuli..
Nigdy tego nie zrobilem! Napisalem tylko, ze nie wierze, aby zycie biednego ojca poprawilo sie jakkolwiek przez ten 1000 zl.
> Pomysł jest imo raczej dobry, chodź wykonanie bardzo złe – jak i większa część rzadu…
Pomysl pod tytulem “pomozmy biednym rodzinom zaraz po urodzeniu dziecka” jest oczywiscie dobry. Natomiast wszystko potem juz nie. Wszelkie pomysly o talonach traca mi polska komuna, i jakos trudno mi uwierzyc, zeby machina panstwowa nie pochlonela naszych podatkow gdzies w swoich czelusciach.
Jesli juz chce pomoc, to moze by pomyslec dwa razy… Moze ulatwienia w znalezieniu pracy dla ojcow i matek? Hmm? Moze jednak wedka zamiast osci?
> Zgadzam się z przedmówcą, jeśli trzy- lub czteroosobowa rodzina ma na utrzymanie niechby i 2000 pln (a i to jest dla wielu nieosiągalne), to naprawdę nie ma z czego odłożyć na przywitanie bobasa.
I jak dostanie ten tysiac to NIC to nie zmieni! Oplaci jakies dwa zalegle rachunki, kupi makaron i moze zonie buty bo od 8 lat chodzi w jednych. I koniec. A nowego potomka bedzie musial wywchowywac przez 18 lat! Co miesiac liczac sie z wydatkami MINIMUM 200-400 zl! I ten 1000 da mu tyle co jedna cegla komus, kto musi postawic dom…
Powtarzam, dla 1000 zl nie wplynie na nikogo rozsadnego przy podejmowaniu decyzji czy chce miec dziecko czy nie, a jesli na decyzje jest juz za pozno, to takze takie 1000 zl nikomu nic nie pomoze.
Tomash: wyobraz sobie, ze daje Ci dziecko na wychowanie (na 18 lat). Przerazony? Spokojnie, ja jestem dobry misio i dam Ci jednorazowo 1000 zl na jego utrzymanie. Juz spokojniejszy? …
Gandalf, nie zrozumiałeś. Inaczej się patrzy na 1kpln, gdy się go zarabia przed monitorem w dwa wieczory i spuszcza na alufelgi, inaczej, gdy przynosi do domu po miesiącu *ciężkiej* pracy i próbuje przez taki właśnie czas utrzymać rodzinę.
Nie mówię, że 1 kpln kogokolwiek zachęci do macierzyństwa. Ale wiele rodzin uchroni przed załamaniem budżetu. A z przerażającą wizją nie trafiłeś, teraz to ja chcę mieć dziecko 🙂
> Ale wiele rodzin uchroni przed załamaniem budżetu.
Naprawde, naprawde, naprawde, naprawde w to wierzysz? Ze uchroni? Jak? Prosze, wytlumacz mi jak taki jeden 1000 zl uchroni rodzine przed zalamaniem budzetu?
Naprawde trudno mi uwierzyc, ze Ty wierzysz, ze jeden 1000 zl komukolwiek uratuje budzet przez 18 lat wychowywania dziecka…
I przestancie mi mowic o programistach i dwoch wieczorach. Rozmawiamy o najbiedniejszych, i interesuje mnie wylacznie jak wyobrazacie sobie zeby taki 1000 zl mial komukolwiek pomoc, a zwlaszcza osobom ktore co miesiac nie maja nawet takiego tysiaca. Przeciez to im wystarczy na najwyzej pol roku jak bede gospodarnie dzielic. A dziecko wychowuje sie 18 lat! Czy naprawde nie widzisz przeogromnej dziury miedzy jednym a drugim?
Czy naprawde wierzysz w populistyczne bajki, na ktore proboje Cie Giertych nabrac? Ze jak ktos jest na codzien biedny to jedno 1000 zl uratuje mu “budzet”? Wybacz, ale to bzdura…
Ja bym tak nie demonizował kwestii becikowego.
1000zł nikomu nie uratyje budżetu ani nie poprawi sytuacji rodziny. Ja bym to traktował jako pewien gest. Dla rodziny o przecietnym wynagrodzeniu na pewno przydatny. Przy narodzinach dziecka jest wiele problemów, czy wydatków. Często dziecko jest chore lub wymaga dodatkowych badań i ta drobna kwota może pomóc.
Patologia istnieje, ale w tym przypadku wydaje mi się, że będzie najbardziej znikoma. Żaden ‘żul’ nie będzie rodził dziecka dla wina bo to się nie opłaca :). A każda kobieta ma jakieś poczucie macieżyństwa i raczej dobro dziecka będzie ważniejsze od nowych butów.
Jestem przeciwnikiem jakichkolwiek zasiłków. Ale ten wydaje mi się najmniej zły. Dzięki temu, że każda rodzina otrzyma becikowe nie rozbudowuje sie niepotrzebnej biurokracji.
Jeżeli wydaje się ogrobne pieniądze na dotowanie nierentownych przedsiębiorstw, rolnictwa, pseudorencistów itd. to można te niewielkie pieniądze przeznaczyć na promowanie rodziny 🙂
Aż mnie trzęsie. Ciekaw jestem ilu z tu komentujących i popierających becikowe ma własne dzieci?
Zapytajcie się dowolnej matki, ojca na ulicy skąd mają ubranka dla dziecka. Myślicie, że wszystko się kupuje nowe? Bzdura. Obracam się również w środowisku rodziców zgrupowanych wokół pewnego portalu i wiem z własnego doświadczenia, że ubranka, łóżeczka, wózki i inne duperele jak zabawki przechodzą z dziecka na dziecko. Jeden skończył roczek i zostało mnóstwo ubranek? Pożycza się je koleżance, która urodziła. Sami mamy mnóstwo pożyczonych ubranek w bardzo dobrym stanie, sami też pożyczaliśmy innym. Nie wierzę, żeby rodzice z klasy średniej te 1000zł becikowego wydali właśnie na ubranka czy na wózek. Oni będą woleli pożyczyć od znajomych, których synek już wyrósł ze swoich.
Dlatego niech nie pieprzą, że te marne 1000zł jednorazowo rozwiąże problemy społeczne. Jest to taka sama kiełbasa wyborcza jak inne, tyle że serwowana już po objęciu rządów.
Mam dwójkę dzieci. Starszy już niedługo będzie szedł do szkoły. Przeraża mnie myśl o kupowaniu mu wyprawki: zeszytów, podręczników itp. I ten koszmar się teraz będzie powtarzał co roku przez następne 12 lat. A komplet podręczników to wydatek nierzadko rzędu 200zł.
Więc co da te 1000zł? To taki uśmierzacz bólu. Na chwilę pozwoli zapomnieć, że nas boli ząb, ale nie da takiego efektu jak wizyta u dentysty.
Wyprawka dla noworodka? Śmieszność. Przyzwoity wózek, który się nie rozleci po pół roku to wydatek właśnie około 1000zł. Do tego łóżeczko (~100), pościel (~80), ubranka, które po tygodniu, dwóch już są za małe… Że nie wspomnę o pieluchach jednorazowych (~30zł/tygodniowo), bo kogo teraz stać na pranie tetrowych przy wszechobecnych licznikach na wodę… A nie daj dzieciak zachoruje i trzeba będzie z nim jechać do lekarza a potem kupować leki.
Kolejna rzecz – wyżywienie. Przy wszechobecnych alergiach matka karmiąca ma wybór – albo zrezygnować z jedzenia wszystkiego poza wodą i chlebkiem kukurydzianym albo kupować hydrolizaty białkowe za ~20-30 zł za puszkę, ktora starczy na 3-4 dni przy średnim apetycie dziecka. I to nie są liczby wzięte z kosmosu, bo sam przez to przechodziłem. Mój piewszy syn był uczulony praktycznie na wszystko. Żona z osłabienia mdlała co chwila i musieliśmy przejść na sztuczne karmienie. A teraz przy drugim też nie jest za wesoło, bo wszelki nabiał musiała odstawić.
Więc ponawiam pytanie: co daje te jednorazowe 1000zł? Nic. Dosłownie nic. “Dym w oczy” jakby to powiedział Sapkowski.
> Patologia istnieje, ale w tym przypadku wydaje mi się, że będzie najbardziej znikoma. Żaden ‘żul’ nie będzie rodził dziecka dla wina bo to się nie opłaca
Zastanow sie… Kto bedzie myslal w kategoriach “oplaca/nie oplaca”. ktos kto mysli rozsadnie, czy zul, ktory ma delirium?
> to można te niewielkie pieniądze przeznaczyć na promowanie rodziny
Po warunkiem, ze kolejny raz naiwnie nabierzemy sie na “najprostsze” rozwiazanie – pomoc rodzinie == dac jej pieniadze. To nie tak dziala, to dziala tak wylacznie w propagandzie, na ktora najwyrazniej moi rodacy sa szczegolnie podatni 🙁
Kiedy pierwszy raz usłyszałem hasło o “becikowe 1000 PLN” zdaje się z ust jakiegoś polityka LPRu pomyślałem że to kiełbaska wyborcza dla najmniej mysłących. Teraz okazuje się że jest to kiełbaska którą akurat wybrali do natychmiastowej realizacji, żeby móc powiedzieć za jakiś czas: zobaczcie jacy jesteśmy prorodzinni. A to że takie rozwiązanie jest parodią prorodzinności to już ich zupełnie nie obchodzi. O ileż łatwiej jest “wywalczyć” w sejmie te kilka miliardów z budżetu niż skonstruować jakiś sensowny, długofalowy plan pomocy rodzinom chociażby właśnie przez ulgi czy odliczenia (które też nie są najlepszym rozwiązaniem, ale na pewno lepszym niż jednorazowy cash). Szkoda, że nie wybrali do realizacji innej kiełbaski – 3 miliony mieszkań… To by było ciekawe 🙂
Patrzac na niektorych komentujacych tu i u marcoosa, dochodze do wniosku, ze na haslo “3 miliony mieszkan” tez by sie ucieszyli i uznal, ze wreszcie rzad cos zrobi.
A najbardziej to juz chyba na “szklane domy”….
Trafiony zatopiony. Ludzie sami mają lepiej, o wiele lepiej, więc siedzą przed monitorami i wstawiają się za ludźmi, o których nie mają pojęcia. Słyszeli tam gdzieś coś, widzieli troszkę i myślą, że wiedzą jak tam jest.
Ty tam na górze, wierzysz, że ludzie są tacy wspaniali i przewidujący, że nie robią dzieci dla zysku?! Uwierz mi stary, menel, patologiczny mąż zrobi dzieci parę pod rząd. Te dzieciaki przeżyją, pożebrzą, pokradną. Przeżyją, nie tak jak mówi Gandalf. Ale co z nimi będzie? No co?
Gorzej przytosowane do życia, z marginesu, spowodują, że jak naszym, kurwasz mać, kochanym rodakom zechce się wybrać jakąś socjalistyczną partię za 20 lat, to będzie trzeba dać nie 1000 tylko 4000, tak się rozrośnie fala biedoty. A potem tylko Argentyna!
Yano: Ja też normalnie zwątpiłem jak czytam te komentarze. Ci ludzie nie mają pojęcia o wychowaniu dzieci. To ja już, mości panowie, mimo 20 roku życia, mam większe niż Wy.
Przeraża mnie podejście typowego Polaka, że jak dają, trzeba brać. Powiem obrazowo: Im trzeba dać wędkę, a nie rybę!
Najlepsze co może być dla rodziny (i nie tylko) to szybki rozwój gospodarki, a co za tym idzie spadek bezrobocia i wzrost płac. A rząd może to osiągnąć poprzez nie mieszanie się do gospodarki i maksymalne jej odpolitycznienie i odbiurokratyzowanie. Niestety socjalistyczny rząd, który teraz mamy ma ‘lepsze’ pomysły.
Wymieranie społeczeństw to ogromny problem całej Europy i nie tylko. Trudno znaleźć rozwiązanie problemu. Wcale nim nie jest zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego, gdyż to kraje dużo bogatsze od nas mają jeszcze mniejszy wskaźnik urodzeń. Przyczyn może być wiele i to jest oddzielna dyskusja…
Na bezikowe patrze troszkę inaczej. Powiedzmy, że rodzi się dziecko i rodzice otrzymują od Państwa: duży zapas pieluch, śpioszki itp. Bardzo miły gest prawda? Tylko, że wcześniej na te pieluchy ktoś musiałby rozpisać przetarg, ktoś kogoś przekupić itd. Połowa tych pieniędzy by się zmarnowała. Wręczenie tego 1000zł rozwiązuje ten problem. To na prawdę bardzo skromna suma (Yano pisze: ‘To taki uśmierzacz bólu.’) i wiadomo, że nikt za nią nie wychowa dziecka, ale na te kilka miesięcy na pieluchy będzie ;).
Fakt, becikowe to strasznie populistyczny pomysł i też jestem niemu przeciwny. Ale dużo bardziej bym się bał jakiegoś bezsensownego programu wspierania rodzin, na którym by zarobili tylko urządnicy państwowi a byłaby bardzo kosztowna dla budżetu.
A swoją drogą becikowe (ok 360mln zł rocznie) to pikuś przy np. uprzywilejowanych emeryturach górniczych (ok 20 mld zł).
Rany, czy naprawdę doświadczenia poprzedniego systemu niczego nas nie nauczyły? Nie tędy droga. Będzie tak jak ze składkami na ZUS i zasiłkami. Płącą wszyscy, 30% trafia spowrotem do obywateli, 70% zostaje po drodze u urzędników. Przecież to jest grabież! Tak rozrośnięta administracja może istnieć tylko w państwie socjalnym. Bo tylko tam można kraść za przyzwoleniem prawa.
Większe wydatki w budżecie to większe podatki. Większe podatki to, w co chyba nikt nie wątpi, większe bezrobocie. Kto na tym straci? Wszyscy, ale najbardzie właśnie najbiedniejsi.
Efekt wyborów jest taki, a nie inny, bo niestety w Polsce najbiedniejsi mają przewagę liczebną. Ciężko ich winić, że wybrali takiego prezydenta, taki parlament. Harują od rana do nocy i nie mają nawet czasu usiąść, zastanowić się, przeczytać cokolwiek. Media zręcznie wpajają ideę państwa opiekuńczego, a po przejęciu TV publicznej przez Ekipę Trzymającą Wszystko sytuacja stanie się jeszcze gorsza.
W kwestii wymierania wystarczy popatrzeć na Szwecję. Tam od jakiegoś czasu krzywa urodzeń wzrasta, bo zmieniło się sporo przepisów. U nas wszystko po staremu – kasa za urodzenie dziecka, a potem won. Dłuższe urlopy macierzyńskie, na których i tak kobiety nie siedzą, bo się boją, że nie będą miały dokąd wrócić. I tak dalej, i tak dalej…
Zobaczcie:
http://www.chomiks.com/chomiki34.htm
😉
Jeśli jakiejś rodzinie niezbędne do życia przez miesiąc/rok jest to 1000 zł, to jak sobie poradzi później? Przecież to jednorazowe i jeśli kogoś nie stać na dziecko, to becikowe nie załatwi sprawy. A jeśli stać, to po co wyrzucać z budżetu cenne miliardy?
A ja się pytam. Po co biedna rodzina “robi” sobie nowe dziecko? Jak ich nie stać, to się o dziecko nie starają. Postarają się o nie rodziny patologiczne, pijackie, itp… Dostaną za to tysiaka, popiją, pobawią się za wszystkie czasy, a dziecku kupią chipsy i niech sobie leży. Może umrze, ale lepiej, żeby nie, bo wtedy nie dostaną kasy od rządu. Bo przecież oprócz becikowego należy im się pomoc finansowa, bo już takich dzieci mają czwórkę i nie pracują. Nic nie wymyślam, mam taką rodzinę za sąsiadów. Dodajmy, że przecież podobno trzeba u nas zrobić kampanię prorodzinną, bo mało dzieci się rodzi. Tak, niech się rodzi więcej, będzie weselej a monopolowy będzie miał lepszy utarg. Mnie to wkurza i proszę mi nie pisać, że są biedni, którzy chcą mieć dziecko i im tysiąc, czy dwa pomoże. Jak ich teraz nie stać, to jak się kasa skończy, to co? Wyrzucą dziecko? Przepraszam za chaotyczność wypowiedzi, ale jak przeczytałam to wszystko co juz tu jest, to naszedł mnie wnerwiający natłok myśli i zwyczjny bulwers.