IT shoppingmania

W Polsce mamy kilka dużych sklepów, w których można zakupić elektronikę – Media markt, Saturn, może coś jeszcze. Dwa wymienione tutaj mają jednego właściciela, co dodaje szczególnego wyrazu zaściankowości jaka istnieje w polskiej branży sprzedaży elektroniki.

Sytuacja jest… jakby to… diametralnie inna za tą dużą kałużą, gdzie w bay area mamy Best Buya, Fry’s i wiele innych przeogromnych marketów stricte elektronicznych. To takie miejsca gdzie można kupić wszystko to co, np. w Saturnie, plus dziesięć razy więcej. Nie da się przesadzić w opisie wielkości tych sklepów.

Dziś razem z Karo poszliśmy do Fry’sa w  Sunnyvale. To pierwszy, oryginalny sklep Fry’sa. Fry’s powstał gdy pewien ojczulek postanowił dla synów założyć sieć sklepów spożywczych – Fry’s Supermarkets, a synkowie uznali, że kapusta i chleb to głupi sposób na biznes i zamiast tego zainwestowali kasę w Fry’s Electronics. Pierwszy sklep otworzyli właśnie w Sunnyvale.

Fry’s powstał w czasach gdy Krzemowa Dolina była elektronicznym Dzikim Zachodem – miejscem gdzie pierwsi pionierzy informatyki eksperymentowali z oprogramowaniem, to tu powstawał Apple, IBM, HP… To tutaj był słynny Homebrew Computer Club w którym zawiązywał się Apple i Microsoft, pierwsze kłótnie prowadzili Wozniak, Jobs, Ballmer i Gates, to tutaj Clinford Stoll scigał pierwszego hackera (co świetnie opisał w książce Kukułcze Jajo), tu działali pierwsi Phreakerzy (w tym Jobs i Wozniak), tu pisali pierwsze programy i tworzyli pierwsze komputery, tu na Berkeley, tu w Stanford, mówiąc w skrócie – to tu.

I choć wiele lat mineło, atmosferę pierwszych pionierów czuć tutaj na każdym kroku. Jest muzeum komputerów, jest mnóstwo garaży w których eksperymentują startupy, są imprezy takie jak Super Happy Dev House gdzie młodzi ludzie zainteresowani informatyką zbierają się aby napić się piwa i wymienić pomysły, i nadal ludzie tutaj tworzą własne komputery. Fry’s ma cały ogromny dział półprzewodników, układów scalonych, mostków północnych i czego tam jeszcze trzeba aby zbudować własny procesor, własną płytę główną lub własny komputer…

Ale ma też więcej… znacznie więcej. Myszki – ściana myszek, słuchawki – sciana słuchawek, procesory – ściana procesorów, karty graficzne, monitory, drukarki, słuchawki, mikrofony, kable, coolery, obudowy, laptopy, klawiatury, routery, switche, wifi, ipody – wszystko ma swoją ścianę. I jeszcze więcej.

Inną wiadomością jest z kolei ogłoszenie dziś przez innego giganta branży – Circuit City – likwidacji całej firmy w USA. Od jutra do marca rozpoczyna się kompletna wyprzedaż z magazynów. Jedni widza w tym wynik recesji, inni (zwłaszcza sami amerykanie) zwracają raczej uwagę, że CC było najgorszą z sieci sprzedaży elektroniki i wcale nie żałują, że znika.

Z kolei dla klientów to… no coż… łakomy kąsek. W USA sprzedaż w ogóle spadła, święta nie przyniosły specjalnego dochodu i wygląda na to, że CC będzie musiało dać naprawde duże obniżki, aby z likwidacji coś wyszło. Dramat dla nich, święto dla nas.

Zakupy elektroniki w takim ekosystemie to prawdziwa przyjemność. Jest jej dużo, co chwila są jakieś okazje w jednym ze sklepów i w efekcie jeśli składasz sprzęt albo szukasz czegoś nie desperacko, to wystarczy dać sobie tydzień czy dwa i któryś z gigantów robi na to zniżkę. Do tego dodaj taką akcję jak CC i mamy raj dla nerdów z możliwością kupienia mnóstwa rzeczy bardzo tanio. Podobnie rzecz ma się ze sprzętem AGD i urządzaniem mieszkania – wszytkie te sieci sprzedają też lodówki, pralki, kuchenki, odkurzacze, kino domowe… zaczynam naprawdę żałować, że po zamianie mieszkania czeka mnie meblowanie go w Polsce, a nie tutaj. Ciągle mam poczucie, że w Polsce mogę dostać tanio rzeczy o niskiej jakości, albo bardzo drogo rzeczy o niezłej, zaś tutaj moge dostać za niewiele większe pieniądze rzeczy o dobrej jakości albo za troszkę większe rzeczy o bardzo dobrej.

Innymi słowy w tutaj nie dostanę słabej jakości, a dobra jakość jest tańsza. Tak jest z kurtkami – wszyscy noszą Columbusa albo North Face, nie jako snobizm, tylko dlatego, że jest dość tanio, i niewiele drożej od słabszych marek, tak jest z elektroniką, sprzętem domowym, samochodami… no jakoś przyjemniej robić mieszkanie w takich warunkach…

Na razie zbieram się na jutrzejszą wyprzedaż do CC choć tak naprawdę nie potrzebuje nic wielkiego, więc będę rozsądnie wypatrywał na okazje… (aż szkoda, że nie brakuje mi nic do kompa w takiej sytuacji :)).