We are sorry

Basing on sorryeverybody.com I want to say a big sorry to all people around the world for everything that new president will do during next 5 years.

People, we are sorry. We tried, we wanted, we made what was possible. But Poland is a country where most people live outside of cities, where only 9,2% (basing on Narodowy Spis Powszechny) have master degree. And we are a democratic country so villagers chose my president. :(((

II runda

Ziobro: Program liberalny jest bez sensu, PO nie ma programu, Tusk się nie nadaje, oni wszyscy kłamią.
Kropka.
Ziobro: Jak państwo widzą, PO prowadzi bardzo agresywną kampanię, ale my nie pozwolimy się w to wciągnąć i będziemy kontynuować naszą kampanie pozytywną.

Protasiewicz: Proszę pamiętać, że pan Kaczyński nigdy w życiu nie pracował! Natomiast Donald Tusk był i bezrobotym, i pracował jako robotnik i na Śląsku, i w kopalni. I zjeżdzał do szybu nie po to, żeby kamery to sfilmowały, tylko w czasach kiedy nikt się jego życiorysem nie interesował. On tam pracował.
Ziobro: No, ale przecież w końcu się okazało, że na plakacie to nie pan Tusk był tylko pan Kamiński.
Kropka.
Ziobro: I jeszcze raz apeluję o merytoryczną dyskusje.

To dwa “kwiatki” z powyborczej debaty w TVN24. Śmieszne, dobrze, że Ziobro stawiał chociaż kropki. Takich wypowiedzi było znacznie więcej i Marcinkiewicz i Kaczyński i Ziobro posługiwali się w kółko takimi określeniami.
Czemu? Przypadek? Moim zdaniem to świadoma taktyka mająca na celu zdewaluować wartość jakichkolwiek haseł, zwłaszcza najpopularniejszych w tej kampanii – merytoryczność, agresywna kampania, solidarność itp. Takimi wypowiedziami sprowadzają te formuły do absurdu, powodują, że takie określenia wypadają z gry. Więc potem można bez problemu znowu wprowadzić spot telewizyjny (jedyny tej partii!) pokazujący tendencyjnie zakłamaną wizję “biednej Polski po rządami liberałów”, a w telewizji mówić, że prowadzi się kampanie pozytywną, dużo się uśmiechać i składać ręcę w znanym, socjotechnicznym, geście piramidki. W końcu co można zarzucić? Agresywność? Przeciez to słowo jest już absurdalnie zdewaluowane. Wszystko jest zdewaluowane, wszystkim rządzi absurd.
Mogę rozmasowywać pięść po ciosie tłumacząc wyborcom jakim to jestem pacyfistą. Nie ma granic.
Dawno już powiedziałem, że jeśli w sejmie przyłapią Cię z kamerami w momencie kiedy ktoś daje Ci 100 mln łapówki, to najlepsze co możesz zrobić to stanąć prosto, spojrzeć prosto w kamerę i wszystkiemu zaprzeczyć, oskarżyć o łapówkarstwo wszystkich dookoła i zapewnić, że w życiu byś tego nie zrobił – masz murowane 30 procent Polaków, którzy Ci uwierzą. Ot – rosyjski absurd w naszym kraju gości.
Dziś widzę, że PiS (pewnie PO też, ale jako ich wyborca nie jestem obiektywny, i wydaje mi się, że tego nie robią), stosuje dokładnie taką taktyke. Mieszania, mówienia oczywistych i absurdalnych bzdur, które powodują, że w młynie i natłoku “merytorycznych” haseł zmieszanych z oksymoronami, własnymi zaprzeczeniami, podwójnymi negacjami i zwykłym laniem wody powoduje, że wyborcy będą losować. I to jest szansa Kaczyńskiego…

Nie chcę przez to powiedzieć, że świat jest czarno-biały, kampania Tuska imho jest dość nieudana, nie umie kompletnie odpowiadać na bzdurne twory PiSu, co świetnie wypomniał mu, któryś z felietonistów Wyborczej w dużym, dwustronnicowym artykule, o ogromnych lukach w kampanii Tuska zakończonym zdaniem “Naprawde nie rozumiem, czemu takie hasła, pomysły i zdania podpowiadać muszę ja – dziennikarz, a nie robi tego sztab Donalda Tuska”.
Cały czas czuje, że Tusk nie obala kłamstw, które obalić jest bardzo łatwo, natomiast angażuje się w przepychanki, których z takim radykałem wygrać nie może, a przez to traci w oczach takich osób jak ja.
Ale o tym innym razem, nie chciałbym, aby komentarze do tego postu przerodziły się w “a u Was biją murzynów”.

Na koniec zacytuję (z pamięci) prześliczny fragment dyskusji między Rokitą i Marcinkiewiczem. Naprawde, bardzo, bardzo ważny. Chciałbym, aby to właśnie stało sie podstawą kampanii PO do drugiej tury:

Rokia: Jest mi bardzo przykro, że PiS buduje jakiś taki sztuczny wizerunek Polski podzielonej, zakłamuje obraz i sens słowa solidarność. Stawia naprzeciw siebie Polskę solidarną i Polskę liberalną.
Ja chciałbym przypomnieć, że ta prawdziwa Solidarność, która wyzwoliła nasz kraj, miała piękne hasło: “Nie ma wolności bez solidarności”. I to jest to hasło z którym Polskę wyzwalaliśmy z komunizmu. Te dwa słowa sa nieodłącznie ze sobą powiązane, one musza iść w parze. I dlatego teraz, kiedy pan Kaczyński i PiS próbują stawiać naprzeciw siebie Polskę wolną i Polskę solidarną, czuję się rozgoryczony.
Marcinkiewicz: To kłamstwo! Pan Rokita próbuje wmówic Państwu, że PiS nie chce wolności! My nie przeciwstawiamy się Polsce wolnej, tylko Polsce liberalnej i zawsze będziemy to robić!!!!!!
Rokita: Panie Kazimierzu… Niech Pan się nie kompromituje. Przecież po łacinie libertas to znaczy… wolność.

Kandydat Kaczyński

Kaczyński w sposób naturalny zgarnia cały elektorat skrajnej prawicy.
Ale nim nie da się wygrać. Więc Kaczyński robi następny krok. Uśmiecha się do lewicy. Straszy ją bezwzględnym liberałem Tuskiem, groźnie wolnorynkowym, zwolennikiem pełnej lustracji, podatku liniowego i Balcerowicza.
Jednocześnie ukrywa swoją katoprawicowość, fanatyzm konserwatywny i zapędy faszystowskie. Jest jasne, że elektorat LPR na niego zagłosuje… Ale ani LPR ani stary Giertych nie wskazali go jakoś… czemu? Żeby nie przestraszyć lewicy.

Po drugie myślę, że wielu Polaków głosuje na Kaczyńskiego bo nie mieszkają w Warszawie i nie mają pojęcia co ten gość tu spieprzył. A media dbają o to, żeby nikt się nie dowiedział o jego “dokonaniach”.
Jeślibyś drogi czytelniku spoza stolicy miał ochotę, przeczytaj to. A gdybyś się zastanawiał jak wielu warszawiaków jest zachwyconych tym nienajwyższym mężem stanu (zwłaszcza w porównaniu do średniej krajowej), zajrzyj tu.

Mam naprawde poczucie heroizmu, namawiam do głosowania na Tuska, a przecież jeśli Tusk wygra, to ten faszysta Kaczyński nadal będzie rządził moim miastem podle swojego popier****nego sumienia, zamiast prawa.